czwartek, 10 października 2013

Rozdział I- Koniec Gry

04. Koniec Gry





W miesiąc po wydarzeniach z poprzedniego rozdziału, blondyn o niebieskich oczach dostąpił zaszczytu spotkania się z Hokage, jednak co warto dodać, droga do upragnionej rozmowy z władcą wioski była długa i usłana licznymi oszustwami, ukrywaniem prawdy oraz śledztwem, prowadzonym przez trójkę Shinobi. Stało się dokładnie tak, jak zaplanował to Naruto; Jirayia, Kakashi oraz Shikamaru nie zdobyli żadnych znaczących informacji o nim, ponieważ nie dał im najmniejszych powodów do podejrzeń. Wiódł życie najzwyklejszego mieszkańca wioski. Wstawał wcześnie rano, jadł śniadanie, biegał codziennie przez 45 minut, robił zakupy w tych samych sklepach co wszyscy inni mieszkańcy wioski, jednym słowem- niczym się nie wyróżniał. Tsunade-sama znudzona bezwartościowymi informacjami od swoich szpiegów postanowiła samodzielnie porozmawiać z nowym mieszkańcem, by dowiedzieć się czegoś, od niego samego. Tu właśnie rozpoczyna się akcja tego chapteru.

Korytarz którym szedł blondyn pilnowany był tradycyjnie przez stacjonujących ANBU, były to prewencyjne środki ostrożności podjęte po ataku Orochimaru na Sarutobiego. Został on oddzielony od swoich najbardziej zaufanych ANBU ponieważ znajdowali się oni zbyt daleko tuż przed atakiem. Z tego właśnie powodu nikogo już nie dziwił widok tak licznych członków organizacji w budynku Hokage. Stojąc już pod drzwiami gabinetu jednego z Sanninów, zaciekawił go widok dwóch członków ANBU, którzy pilnowali wejścia. Nie ruszyli się nawet o centymetr mimo spojrzenia Naruto. Znał ich tożsamości, patrząc w miejsce gdzie za maską powinny znajdować się oczy, uśmiechnął się delikatnie, po czym zapukał w drzwi.
-Wejść!- Po usłyszeniu tych słów wszedł do środka, ukłonił się po czym stanął przed biurkiem.
-Nie rozumiem dlaczego najważniejsza osoba w wiosce wzywa kogoś takiego jak ja na rozmowę...
Tsunade-sama odsunęła powoli niewielkich rozmiarów stos dokumentów na bok po czym skierowała swoje zamyślone spojrzenie na rozmówcę.
-Ile czasu mieszkasz w wiosce?- zadała pytanie, które było tylko preludium prawdziwego celu rozmowy.
-Jestem tu nieco ponad miesiąc. Nadal nie rozumiem co tutaj robię. Moje zachowanie w wiosce jak i całym Kraju Ognia jest nienaganne, nie przekraczam zasad obowiązujących tutaj, myślę, że mogę już to powiedzieć; jestem zwykłym mieszkańcem wioski.
-Nie zrozum mnie źle, po prostu chcę znać swoich podopiecznych, ta wioska jest dla mnie wszystkim i zrobię wszystko, żeby ochronić ją przed nieznanym zagrożeniem.
Mimo braku jakiejkolwiek zewnętrznej reakcji, te słowa zaciekawiły gościa. Dopatrzył się w nich dwóch różnych myśli. Po pierwsze, obecny Hokage jest gotów zaryzykować wszystko, poświęcić więcej dla dobra wioski, niż każdy poprzedni. Po drugie, odnoszę wrażenie, że ma już dość zabawy ze śledzeniem mnie i postanowiła dowiedzieć się czegoś samodzielnie, pytając o to wprost. To może być interesujące...
-Czy coś zagraża wiosce? -spytał przerywając swoje wewnętrzne rozważania.
-Ludzie obawiają się nieznanego, to tkwi w naszej naturze. Jeśli pojawia się coś, co nie do końca potrafimy zrozumieć czy poprzeć faktami na początku czujemy do tego niechęć. Staramy się wtedy wyizolować zagrożenie, jakby... sprawić by żyło w odosobnieniu, z dala od nas. Potem przychodzi czas gdy zaczynamy akceptować życie zaledwie ulicę od zagrożenia, zaczynamy ignorować własne instynkty samozachowawcze. I właśnie wtedy nadchodzi atak... -spoglądając w dokumenty o swoim rozmówcy- Black Heart, rozumiesz o czym mówię?- imię wypowiedziała przez usta ułożone w uśmiech, zdając sobie sprawę z tego, że to tylko pseudonim ukrywający prawdziwą tożsamość, jednak nie zdecydowała się spytać o to kim jest naprawdę.
Zabawne, nieświadomie idealnie ubrała w słowa dwie sytuacje. Jedna, obecna, miała na myśli mnie, to ja zamieszkałem w odosobnionym miejscu, z dala od ludzi, którzy po jakimś czasie przyzwyczaili się do mojej obecności w wiosce. Druga, to co stało się ze mną 10 lat temu. Gdy będąc na odosobnionej polanie będąc rozgoryczonym dzieckiem zignorowałem potencjalne zagrożenie. W obu przypadkach ciosy nadchodzą niespodziewanie.
-Aż nazbyt dobrze. W takiej sytuacji jakakolwiek moja prośba, będzie nie na miejscu, tym bardziej ta o którą za chwilę poproszę. Chcę wziąć udział w egzaminie na Chuunina, który odbędzie się za 3 dni.
-Ustalmy, że zignoruję Twoją prośbę nie tylko dlatego, że nikt w wiosce nie wie nic na Twój temat, ale głównie dlatego, że do egzaminu tej rangi, nie może przystąpić osoba, która nie ukończyła akademii. Innymi słowy, nie będąc Geninem, nie możesz zostać Chuuninem.- Hokage spokojnym tonem wytłumaczył niemożliwość spełnienia prośby.
-Ten bardziej problematyczny warunek, który jest regulaminową przeszkodą w przystąpieniu do egzaminu, w rzeczywistości wcale nie jest problemem, ponieważ posiadam rangę Genina.
-W istocie posiadam dokument potwierdzający Twój stopień Shinobi, jednak brak w nim informacji o wiosce, w której został nabyty, co jest dyskwalifikujące...
-Nie. Dane co do wioski w której zdobyło się rangę Genina nie są potrzebne by przystąpić do egzaminu. Z tego co mi wiadomo, są one utajnione, jednak nie jest to przeszkodą. Chcecie się dowiedzieć gdzie zdałem akademię? To tylko ciekawość i chęć oszacowania siły kandydata, dane te nie są potrzebne by spełnić moją prośbę, nie istnieją żadne przeszkody.
-Ciężko mi to przyznać, jednak masz rację. Będąc szczerą, muszę powiedzieć, że dużo osób w wiosce jest ciekawa tożsamości nowego mieszkańca. Przechodząc do sedna, mam dla Ciebie dwie informacje. Pierwsza z nich dotyczy dokumentu, który musisz wypełnić przed przystąpieniem do egzaminu. Podpisując go zrzekasz się prawa do żądania zadośćuczynienia w związku z potencjalnymi obrażeniami. To zabezpieczenie dla osób chcących przystąpić do egzaminu, a które nie ukończyły akademii w Wiosce Liścia. -Mówiąc to przesunęła jednostronicowy dokument na drugą krawędź biurka, który niebieskooki podpisał bez zastanowienia.
-Dobrze, teraz druga kwestia. Jeśli znasz regulamin wiesz, że nie możesz przystąpić do egzaminu samodzielnie. Zostaniesz włączony do Drużyny 7, która niedawno straciła jednego z shinobi. Twoimi partnerami będą Sakura Haruno oraz Sai, a kapitanem jest Kakashi Hatake. Nie interesuje mnie Twoje zdanie na ten temat. Jeśli chcesz zdobyć stopień Chuunina, nie masz wyboru, wszystkie inne drużyny są kompletne. Drużyna 7 zostanie o tym powiadomiona osobiście przeze mnie. Wyłączając dzień dzisiejszy, masz dwa dni na przygotowanie się do testu oraz poznanie towarzyszy. Przekażę kapitanowi by urządził zebranie jutro o 7 rano na boisku treningowym numer 1. Tymczasem to wszystko co mam Ci do przekazania, możesz odejść.
Błękitnooki wstał, zmierzając w stronę wyjścia odwrócił się twarzą w stronę Hokage wykonując niski ukłon po czym powolnym krokiem opuścił gabinet.
Nie mając planów na resztę dnia, skoro i tak nie może spotkać się dziś z resztą Team 7, postanowił udać się do domu przestudiować książki i zwoje zbierane przez ostatni miesiąc. Nie było to łatwe zadanie, porównując je do metodologii nadawania misjom stopni, było to zadanie rangi S+. W końcu nie jest łatwo zebrać dane dotyczące Zakonu Cienia, jego byłych członków oraz samego Shawna...


***
(Ranek, boisko treningowe numer 1)
-Cześć Sai! Jak zwykle o czasie?
-Cześć Haruno-sama, wiesz że lubię punktualność.
-I rysować...
-Tym razem trenuję nowe jutsu na potrzeby egzaminu, jednak wątpię w to, że uda mi się je ukończyć na czas. Tym bardziej, że zostałem dziś wezwany, podobnie jak Ty, na nadzwyczajne zebranie naszej drużyny. Wiesz kim jest ten chłopak?
-Jedyne co o nim wiem, to że nazywa się Black Heart i co oczywiste, włączając się do składu naszej drużyny, chce przystąpić do egzaminu.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł, może być tylko zagrożeniem dla nas. Pomyśl, nawet jeżeli nie jest to nasza pierwsza próba uzyskania rangi Chuunina, nawet jeżeli wiemy sporo o przebiegu egzaminu, to w momencie pojawienia się niebezpieczeństwa nie mamy żadnej pewności co do reakcji nowego członka drużyny. To może być niebezpieczne dla nas obojga...
-Mam nadzieję, że nie będzie to rozwydrzony, głośny i nieznośny dzieciak, który będzie chciał pchać się we wszystkie możliwe tarapaty, musiałabym go...
Pojawienie się kapitana drużyny przerwało rozmowę dwójki znajomych, jednocześnie wprawiając ich w osłupienie.
-Kakashi-sensei jest jeszcze kilka minut przed 7... -Sakura jakby spodziewając się zagłady świata z powodu przyjścia przed czasem swojego sensei, który zawsze się spóźniał nie mogła uwierzyć w to co widzi- Dlaczego się nie spóźniłeś?
Kakashi widząc miny swoich podopiecznych i słysząc ich ton głosu roześmiał się gardłowo, śmiał się tak przez kilkadziesiąt sekund płacząc ze śmiechu, dopóki nie napotkał morderczego spojrzenia Haruno.
-Każdy lubi dla odmiany przyjść o czasie, spóźnienia już chyba wyszły z mody- chcąc dalej zażartować powiedział to zamyślonym głosem, drapiąc się po brodzie.
Na jego nieszczęście, to było za dużo dla Sakury. Jej cierpliwość wyparowała w mgnieniu oka, zaczęła z furią napierać na swojego mistrza. Sytuacja zrobiła się jak najbardziej poważna, ponieważ młoda kunoichi używała skoncentrowanej w pięściach chakry, sensei był świadomy, że jeden trafiony cios spowoduje ogromne obrażenia, jedynym wyjściem było aktywowanie Sharingana, co było jednoznaczne z zakończeniem walki. Przy wyprowadzaniu kolejnego ciosu przez Sakurę, złapał ją za nadgarstek i szybkim ruchem wykręcił jej rękę znajdując się już za jej plecami. Kopnął ją w miejsce z tyłu kolana, tak że zgięta noga oraz ciężar Kakashiego sprawił, że runęła na ziemię. Sensei nadal wykręcając jej rękę, swoją drugą wolną ręką założył jej dźwignię na szyję, chcąc ją poddusić. Każdy jej ruch pozbawiał ją teraz chakry, więc walka była skończona. Na koniec powiedział jej do ucha "Robisz wielkie postępy, mam nadzieję, że następnym razem nie będę musiał używać Sharingana". Po czym oboje wstali z uśmiechami na ustach po udanym sparingu i podeszli w stronę Saia, który nawet nie zaszczycił ich spojrzeniem, co było reakcją na ich kolejną głupią zabawę w sparingi. W tym samym momencie czarnowłosy zdał sobie sprawę, że jest już 7, nowego członka drużyny jeszcze niema, co oznacza, że za chwilę się spóźni, a tego nigdy nie tolerował.
-Bardzo interesujące przedstawienie, czy wasze spotkania zawsze tak się zaczynają?
Słów tych nie wypowiedział Kakashi, Sai, czy Sakura. Popatrzyli oni zdziwieni na siebie po czym ktoś spadł z nieba. Właściwie to spadł z drzewa, jednak zrobił to z taką gracją i pewnością, że dwójka Shinobi z Team 7 wyrażała uznanie. Tylko jedna kunoichi była zdenerwowana zachowaniem nowego członka drużyny.
-Mamy powierzyć sobie życia, a on tak się zachowuje? - to zdanie Haruno rzuciła ze złością, jednak w powietrze, nie było ono skierowane do nikogo.
-Jeśli o to chodzi, byłem tutaj na długo przed czasem. Postanowiłem poleżeć na jednej z gałęzi, odpocząć, a tymczasem obejrzałem ciekawy sparing, który wbrew pozorom, nie był jednostronny. Jednak wybaczcie mi moje maniery, nazywam się Black Heart, zostałem włączony do Drużyny 7 przez Hokage Wioski Liścia, wszyscy czerpiemy z tego korzyści. Ja tylko mam nadzieję zaadoptować się w drużynie w stopniu pozwalającym nam przebrnąć przez egzamin bez szwanku.
-Chyba muszę powitać Cię w drużynie, mam na imię Kakashi, jestem kapitanem. To jest Sakura-powiedział patrząc niepewnym wzrokiem na wciąż zdenerwowaną dziewczynę- a to jest Sai.
-Miło nam Cię poznać- z grzeczności wtrącił się czarnowłosy.
-Mówi się, że najlepiej można poznać osobę poprzez walkę, a skoro widziałeś sparing mój i Sakury, zmierzysz się z Saiem. Czy to Ci odpowiada?
Blondyn pokiwał głową w potwierdzeniu po czym obaj przeciwnicy oddalili się od drużyny chcąc zacząć pojedynek.
Mierząc się wzrokiem, jako pierwszy kunaiem zaatakował Naruto, jednak jego przeciwnik w ogóle się nie poruszył, mimo zbliżającego się ataku. Mając w pamięci spóźnienie się blondyna oraz jego złe pierwsze wrażenie, nie chciał przeciągać walki i szturchać się kunaiami. Gdy niebieskooki był wystarczająco blisko, Sai wykonał pieczęć i tuż przed nim pojawiły się dwa biało-czarne tygrysy, które również rzuciły się do ataku, chcąc szybko wyeliminować przeciwnika. Black Heart wolną dłonią sięgnął po katanę znajdującą się na jego plecach po czym będąc w locie wykonał nią precyzyjne cięcie eliminując pierwszego potwora. Lądując na ziemi, odepchnął się delikatnie nogą na bok schodząc z pola rażenia techniki przeciwnika po czym przeciwległą nogą odbił się ponownie od ziemi i wylądował tuż obok zdezorientowanego tygrysa, wbijając mu kunai w szyję, jednocześnie dezaktywując technikę. Nie czekając na reakcję przeciwnika, dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Sai nie wiedząc gdzie znajduje się przeciwnik wyciągnął Tantō i przyjął pozycję obronną, jednocześnie rozglądając się dookoła w poszukiwaniu przeciwnika. To był koniec walki. Nagle Naruto 'zmaterializował' się za nim krzyżując katanę i kunai na jego szyi uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Sai z przerażeniem wziął głęboki wdech jednocześnie raniąc delikatnie swoją szyję o przystawione do niej ostrza. Przełknął ciężko ślinę po czym dwukrotnie klepnął przeciwnika w nogę na znak poddania się. Naruto zabrał ostrza spod jego szyi, jednak Sai nadal czuł się dziwnie. Potrafił jak niewiele innych osób wyczuć zamiary przeciwnika. Teraz właśnie czuł niepohamowaną chęć mordu bijącą od przeciwnika. Zdał sobie sprawę, że właśnie teraz, w czasie niepozornego sparingu był bliżej śmierci niż kiedykolwiek wcześniej. Nie był pewien co do tego, czy Black nie dostrzegł tego, że nabiera powietrza w płuca, co równało się z większym naciskiem skóry na ostrza. Ale jeśli zdawał sobie z tego sprawę, to dlaczego nie odsunął broni nawet o centymetr? Nikt z takiej odległości by tego nie zauważył, a to do cholery był tylko sparing! To oznacza, że nie odsunąłby się nawet jeśli próbowałbym się uwolnić, uciec. To skończyłoby się moją śmiercią. W sparingu bez żadnej wartości...
Naruto uważał że osiągnął swój cel, zaprezentował swoją siłę, która wzbudziła szacunek drużyny, jednocześnie nie pokazując nawet cząstki swoich realnych możliwości. Obaj udali się w stronę Kakashiego i Sakury, Ci z kolei mieli szeroko otwarte oczy, nawet sensei aktywując Sharingana w momencie rozpłynięcia się Black Heart'a w powietrzu, nie dostrzegł chwili w której pojawił się on za Saiem. A Sakura było po prostu pod wrażeniem umiejętności nowego członka drużyny. Wiedziała że Sai jest silny, znała jego przeszłość, dlatego była zdziwiona, że ktoś go pokonał w tak szybki i prosty sposób, na dodatek nie używając żadnych jutsu. Szczerze mówiąc, nawet nie zwróciła uwagi na zniknięcie Black, ani na to jak pojawił się tuż za Saiem. Zignorowała najciekawszy aspekt walki...
-Gratulacje dla was obu-odezwał się Hatake- to była... szybka walka. Myślę, że swoimi umiejętnościami taijutsu jesteś w stanie dużo dać drużynie w czasie egzaminu, jednak nadal nie mamy pojęcia jaki jest Twój poziom w genjutsu oraz ninjutsu.
-Szczerze mówiąc, znam kilka innych technik, ale nie sądzę żebym był w stanie kogoś nimi zaskoczyć.-skłamał chcąc jak najdłużej skrywać swoje możliwości, które byłyby w stanie przerazić nawet Kopiującego Ninje.
-Mam nadzieję, że jesteś w błędzie. Sakurze i Saiowi mogę zdradzić, że ten egzamin będzie trudniejszy i bardziej wycieńczający niż dwa poprzednie. Tymczasem, skoro przekonaliśmy się, że możemy zaufać Twoim możliwościom, pora poznać się nieco bardziej prywatnie. Zapraszam was na ramen, tym razem to ja stawiam.
Stali członkowie Team 7 zareagowali bardzo pozytywnie na tą propozycję, jednak byli zaskoczeni dzisiejszym dniem. Najpierw ich sensei pojawił się po raz pierwszy w życiu przed czasem na spotkaniu, a teraz proponuje im wyjście do restauracji, mało tego, zgodził się za wszystko zapłacić! Tylko mina blondyna była...dziwna.
-A co to jest ramen?
-Nie ma sensu tracić czasu na idiotę, który nie zna ramen -Sakura całkowicie go zignorowała oraz obraziła po raz kolejny. Naruto powoli zaczynał mieć dość jej zachowania względem nie tylko jego, ale również Kakashiego- jej senseia!
Cała czwórka jednak udała się w zgodzie na posiłek. Po zamówieniu 4 porcji ramen, dla każdego po jednej, tylko Naruto patrzył się w swoją miskę z spojrzeniem pełnym nienawiści. Reszta, obserwując jego reakcje na ramen zaczęła się śmiać. Gdy już po kilkunastu sekundach się uspokoili, spytali się nowego członka Drużyny czy coś jest nie tak, w końcu nikt jeszcze nie był w stanie odmówić zjedzenia ramen.
-Ja po prostu... Nie jadam mięsa -szczerze wyznał blondyn napotykając niezrozumiałe spojrzenia reszty.
-Przecież każdy Shinobi by mieć siłę do treningów, walk i codziennych trudności musi jeść mięso- powiedział Sai- nawet Sakura dbając o swoją linię je mięso. Dlaczego Ty miałbyś nie spróbować?
-To nie tak. Kiedyś rzeczywiście, jadłem mięso i to w dużych ilościach. Jednak od jakiegoś czasu spożywam warzywa, owoce, ryby, prawda Kakashi? -Sensei zakrztusił się połykanym właśnie jajkiem.
-Każdy powinien zdrowo się odżywiać, to oczywiste, ale nie rozumiem dlaczego pytasz o to mnie. -Powietrze wokół zrobiło się gęste, dwaj Shinobi patrzyli sobie prosto w oczy, tutaj nie było już podziału na Jounin-Genin i związanym z tymi rangami szacunkiem. Sai i Sakura nie ukrywając zdziwienia przyglądali się tej scenie, chcąc dowiedzieć się o co chodzi, jednak nie przerywając im, co mogłoby zakończyć tą wymianę zdań.
-Myślę, że to jest odpowiedni czas.
-Na co?
-By nasza czwórka szczerze między sobą porozmawiała. Stałem się Shinobi Konohagakure, mam już takie same prawa jak wy, spotkanie jest tym czego oczekuje.
-Ale Black Heart, my właśnie jesteśmy we czwórkę, w trakcie spotkania...-Sakura nie wytrzymując już z ciekawości, musiała się wtrącić. Naruto przenosząc na nią swój wzrok odpowiedział -Tu nie chodzi o naszą czwórkę. -Ponownie przeniósł spojrzenie na Hatake -Tutaj chodzi o naszą czwórkę Kakashi-sensei. Dziś po zachodzie słońca w gabinecie Hokage, cała czwórka Tsunade-sama, domyślam się, że wszyscy będziemy mieć dużo do opowiadania.
-Dziś to niemożliwe, misja...-nie chcąc zdradzać jakichkolwiek szczegółów poz
ostałej, niezwiązanej ze sprawą dwójce, Kopiujący Ninja starał się mówić takimi ogólnikami, że tylko Naruto byłby w stanie je zrozumieć.
-Nie. Posiadasz nieaktualne dane. Do zobaczenia.Wypowiadając te słowa wstał, przeprosił za przerwanie posiłku i wyszedł z zamiarem udania się do domu, będąc jednak głodnym, wcześniej postanowił udać się do sklepu po świeże warzywa, oraz na targowisko po ryby, które od momentu uwolnienia się od Zakonu Cienia, były głównym składnikiem jego menu. Po przygotowaniu obiadu oraz popołudniowym treningu udał się do sypialni odpocząć chwilę. Nie był to specjalnie meczący dzień, jednak wiedział, że wieczorne spotkanie może mieć... dwojaki przebieg. Po drzemce wziął prysznic, skomplementował wyposażenie Shinobi po czym ruszył w drogę do siedziby Hokage. Spacerując ulicami wioski sporadycznie mijał ludzi, którzy w znaczącej większości jedli kolacje w swoich domach. Wioska powoli kładła się do snu, słońce już zaszło, a księżyc powoli zaczynał rzucać blask na najwyższy monument Konohy- głowy Hokage. Był to interesujący widok, podczas gdy cała wioska układała się do snu, jej władcy jakby się budzili, chcąc chronić ją przed złem właśnie wtedy, gdy mieszkańcy najmniej się tego spodziewają. Zajęty rozmyślaniami nie zauważył, że dotarł już na miejsce. Wziął jeden nieco głębszy wdech stojąc już pod drzwiami gabinetu, wchodząc po chwili do środka.
Znajdowali się tam już wszyscy ludzie z którymi chciał porozmawiać. Tsunade-sama, Kakashi, Shikamaru oraz Jirayia.
-Pewnie zdążyliście w znaczącym stopniu mnie już poznać. Sam również mam o was dosyć obszerną wiedzę. Na początek może zadam proste pytanie: Jaki mieliście cel w śledzeniu mnie?
-Czy jesteś dla nas zagrożeniem? -To Tsunade mu odpowiedziała, jednak jego to nie zadowoliło.
-Nie było mnie w wiosce przez 10 lat, ale czy od tamtego czasu mile widziane jest odpowiadanie pytaniem na pytanie? -Miny osób będących w pokoju, dopiero po kilkudziesięciu sekundach niezrozumienia, zmieniły się w niedowierzanie.
-To niemożliwe...
-Czy to naprawdę Ty?
-Nazywam się Naruto Namikaze. Syn Minato Namikaze i Kushiny Uzumaki, Jinjuriki Dziewięcioogoniastej bestii. W wieku 5 lat na zlecenie starszyzny, psychicznie i fizycznie maltretowany uciekłem z wioski. Zagrożenie uwolnienia bestii zostało oddalone, misja zakończyła się sukcesem. Jedno tylko mnie bawi. Zdecydowaliście się wyrzucić mnie z wioski, poddaliście ostracyzmowi, a następnie spędziliście dwa lata na szukanie mnie...
-Jak śmiesz zwracać się w ten sposób do Czcigonej! -Shikamaru nie wytrzymał tonu głosu jakim mówił Naruto, zdenerwowany złapał go za koszulkę, którą miał na sobie chcąc go odciągnąć do tyłu i dać do zrozumienia co o nim myśli. Niefortunnie, zrobił to ze zbyt dużą siłą, mimo iż blondyn nie poruszył się nawet o centymetr, koszulka została dosłownie rozszarpana, zerwana z jego ciała, ukazując obecnym makabryczny widok. Tsunade-sama zasłaniając usta dłońmi, drżącym głosem spytała:
-Co Ci się przytrafiło przez te 10 lat?
-Żadne z was nie chce tego wiedzieć. -Beznamiętny, pozbawiony jakichkolwiek uczuć głos najzwyczajniej unosił się w powietrzu, jakby nie należał do nikogo z obecnych. Problem tkwi w tym, że to nie ja powinienem być waszym zmartwieniem. -Napotykając pytające, choć wciąż pełne obrzydzenia spojrzenia naprędce dodał:
-Wiosce grozi zagłada...



***********
Jestem jak najbardziej zadowolony z tego rozdziału, pod każdym względem. Zwiększyłem jego długość w porównaniu do poprzednich części, wprowadziłem więcej napięcia, więcej akcji, nieco humoru, a sprawne oko dostrzeże coś, co zostanie użyte w coraz bliższej
Wielkiej Niespodziance ;)
Komentujcie, nie ważne czy pozytywnie czy negatywnie, zostawiajcie po sobie ślad. Ilość użytkowników oceniam nie po wyświetleniach, ale po liczbie osób komentujących. Jeżeli naprawdę bardzo wam się podoba moja twórczość, propagujcie tego bloga w miarę swoich możliwości
Do usłyszenia w komentarzach ;)

3 komentarze:

  1. Jestem pierwsza ? Niemożliwe :d

    Rozdział, tak jak wspomniałeś, dużo dłuższy i ciekawszy :). Zdaje mi się, nie pałasz miłością do Sakury?

    Tak jak powiedziałam wcześniej, to opowiadanie jest wyjątkowe, wciąga, a i ten rozdział utrzymany jest w mgiełce tajemnicy.

    Jestem pod wrażeniem Twojego kunsztu, jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to interpunkcja, ale to tam pikuś :)

    z każdym rozdziałem wciągam się coraz bardziej. :) będę czekała z niecierpliwością na kontynuację.

    Pozdrawiam i życzę weny!
    Oddana Czytelniczka
    Inata-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Korzystając z tego, że jest to najnowszy mój wpis, chciałbym coś ogłosić.
    Potrzebuję pomocy przy blogu. Uściślając, przy wyborze szablonu, który jednak nie będzie pełnił tylko funkcji "ozdoby". W każdym razie nie chcę dodawać szablonu tylko po to, żeby upiększyć mój blog. Chodzi o niespodziankę, którą będę wam mógł przedstawić (a już mam zarysy jej początku w głowie) ale do tego potrzebna jest mi pomoc innych blogerów.
    Jeśli chcecie pomóc w jakikolwiek, nawet najmniejszy sposób, nie krępujcie się pisać na moje gg: 1319187
    Szykuje się coś na prawdę wielkiego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem mistrzynią pisania dłuższych komentarzy ale po raz kolejny musze powiedzieć, że ten blog jest na prawde oryginalny. Miałam małe zawieszenie ale wreszcie nadrobiłam dwa chaptery u Ciebie i nie mogę znieść czekania na następny i na tą niespodzianke.
    Wiem, że to blog o Naruto jednak nadal jestem ogromnie ciekawa czy pojawi się wątek SasuSaku i mam nadzieję, że nie będzie NaruSaku bo dostane białej gorączki. XD
    Twój blog, ja to świetnie rozumiem, realizujesz własny pomysł ale tylko wypowiadam się na temat paringuów. Po prostu nie dopuszczam do siebie innej pary niż SasuSaku i tak już pewnie pozostanie. Od sześciu lat jestem mocno z nimi związaza, myśle, że mnie rozumiesz.
    Świetnie Ci wyszedł ten chapter, poznanie ich i wg. Pare razy się zgubiłam bo te białe litery na białym tle, aż zaczęły mi się zlewać i co chwile musiałam zaczynac od początku ale nie mam żadnych zastrzeżeń.
    No cóż, jestem ciekawa co takiego dla nas przygotowałeś, czuję, że będzie to wielkie.
    Najważniejsze jest jednak to, że Tobie się podoba. Opowiadasz mi czasami na gg o tym i widać, że na prawdę cieszysz się i jesteś bardzo dumny z siebie. Trzymaj tak dalej i wróć do nas z nowych chapterem.
    Pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Zatracone Dusze