środa, 18 września 2013

Rozdział I- Mrok jest Twoim gościem

02. Mrok jest Twoim gościem


***
10 lat później

-Zapamiętaj tą chwilę. Blond kosmyki włosów delikatnie wystawały poza materiał płaszcza, którego kaptur zasłaniał całą twarz. -Przez ostatnie 10 lat brałeś mnie za zagubionego dzieciaka, który jest tylko uczniem Twoich podwładnych, dzieciaka niezdolnego ich przewyższyć, ale popełniłeś jeden podstawowy błąd. Byłeś przekonany, że ich umiejętności są moim ograniczeniem, że nawet jeśli nauczyłem się wszystkiego co mi przekazałeś, jestem tylko słabą kopią Ciebie.
Blondyn zbliżył twarz do ucha krztuszącego się własną krwią Shinobi Cienia. -Zapamiętaj tę chwilę. Wraz z Twoją śmiercią, zakon przestaje istnieć. Odebrałeś mi zbyt wiele, zmusiłeś do porzucenia własnego człowieczeństwa na rzecz Twoich pragnień o zemście, ale ja taki nie jestem. Nazywam się Uzumaki Naruto, syn Yondaime Hokage- Minato Namikaze i Kushiny Uzumaki, mieszkaniec Wioski Ukrytej w Liściach! Jednak za jedną rzecz muszę ci podziękować. Otworzyłeś mi oczy.Po czym bez składania pieczęci i wymawiania jej słów, zakapturzona postać zbliżyła rękę do piersi umierającego. Z każdego z palców wyłaniał się inny kolor światła, jakby symbolizując pięć różnych żywiołów: Ognia, Wiatru, Ziemi, Wody i Błyskawicy. Po zetknięciu ręki z ciałem w pomieszczeniu pozostała tylko jedna osoba o jasnych, złotych włosach.
Ruszył w kierunku drzwi, po przejściu przez dziesiątki zawiłych korytarzy, które tak jak całe to miejsce najwyraźniej nie miały ścian i sufitu dotarł do bram tego miejsca. Były to złote, masywne pręty zakończone grotami na których widać jeszcze było czerwone plamy, będące śladem po krwi i wnętrznościach ptaków, chcących przysiąść i odpocząć na chwilę. Po ich przekroczeniu spoczął przez dłuższą chwilę w bezruchu po czym wyciągnął dłoń w kierunku mosiężnej bramy. Dotknął jej ręką, po czym ją cofnął. Widniała na niej ta sama pieczęć jaka 10 lat temu na kamieniu. Kamieniu o którym sądził, że przyniesie mu spokój, a który w rzeczywistości zamienił jego życie w piekło. Po chwili całe miejsce zaczęło znikać, rozpływać się w powietrzu, zostawiając po sobie złowieszczą mgłę, będącą jakby pamiątką przeszłych wydarzeń w tym miejscu. Od tej chwili nikt już nigdy miał tu nie dotrzeć. Odwrócił się od miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu stał ogromny, rozciągający się po sam horyzont zamek i odszedł kilka kroków w stronę niewielkiego wzniesienia. Usiadł na jego szczycie w pozycji lotosu, którą wyćwiczył przez ostatnie kilka lat do ostatecznego poziomu. Po kilku sekundach skupienia znikł.

***
(Konoha, Góra Hokage)
A więc zmieniło się tak wiele? Czy to możliwe, by tak niechętna do zmian wioska zmieniła się aż tak bardzo? -Zastanawiał się Naruto.- Sarutobi nie żyje, zginął bohaterską śmiercią, chroniąc wioskę wiele lat temu? Obecnie, Piątym Hokade jest Legendarny Sannin, Tsunade? -Przestał przeszukiwać myśli mieszkańców wioski. Ci u których zdobył te informacje nie wiedzieli nic więcej, zaś reszta, ze względu na późną noc, już spała. Zresztą, dowiedział się już wszystkiego czego potrzebował. Zdecydował się przeczekać do rana, tymczasem musiał znaleźć sobie schronienie na najbliższą noc. Analizując swoje mgliste wspomnienie oraz biorąc pod uwagę to, że prawie wszystko się tutaj zmieniło, postanowił udać się do lasu, by tam przespać się kilka najbliższych godzin.
Nikt go nie widział i nie mógł widzieć. Kącik ust uniósł mu się w delikatnym uśmiechu przypominając sobie użyteczność treningu z Shawnem.  Przed snem wykonał jeszcze pieczęć przywołania- Kuchiyose no Jutsu- wyciągając dłoń w powietrze. Przywołanym zwierzęciem okazał się sokół o kruczoczarnych piórach. Było to zwierzę pocztowe, które miało zapowiedzieć przybycie tajemniczego gościa. Naruto włożył kartkę papieru w specjalną kieszeń na obroży ptaka, oraz wykonał pieczęć szyfrującą by wiadomość dotarła bezpośrednio do biura Hokage. Po wysłaniu tak zapieczętowanej wiadomości zamknął powieki. Jutrzejszy dzień będzie bardzo... kłopotliwy.

***
(15 minut później)
Shizune nie zaprzątając sobie głowy pukaniem, wbiegła do gabinetu Hokage trafiając na mordercze spojrzenie swojej przełożonej.
-Tsunade-sama, mam... wiadomość dla Ciebie. -Powiedziała kładąc zwój na biurku.
-Mówiłam Ci już wiele razy. To. Ty. Zajmujesz. Się. Takimi. Sprawami -Wysyczała przeciągając każdy wyraz tak jakby chciała zabić swoją podopieczną każdym pojedynczym słowem.
-Masz mnie informować tylko o najważniejszych sprawach po tym, jak przeanalizujesz treść wiadomości. Teraz wyjdź z mojego gabinetu zanim...
-To zwój krwi- Przerwała jej Shizune w połowie zdania. W każdej innej sytuacji rozpętało by się istne pandemonium, zawsze to się dzieje, gdy ktoś przerywa jej w środku zdania. Hokage rozszerzyły się źrenice po usłyszeniu tych słów. Pierwszy raz ma do czynienia z tak zapieczętowanym zwojem. Technika ta jest używana do utajnienia informacji, które może przeczytać tylko osoba do której nadana jest wiadomość, poprzez użycie własnej krwi do otwarcia zwoju.
-Myślałam, że technika jest zakazana? Jej poziom to S++, do przygotowania jej konieczne jest...
-Tak, trzeba poświęcić rok swojego życia, co oznacza, że osoba jej używająca, przygotowując pieczęć umrze rok wcześniej.
Tsunade otworzyła szufladę swojego biurka, wyciągając kunai, którym nacięła sobie skórę na palcu wskazującym po czym spuściła kilka kropel krwi na pieczęć. Po przeczytaniu zawartości zwoju zwróciła się do Shizune:
-Jutro od rana siedziba Hokage ma być pusta, niech nikt nie waży się tutaj zjawić.
-Ale to bardzo niebezp...
-Żadnych pytań i żadnych "ale". Odejść.
Tsunade spojrzała jeszcze raz na kilka zdań, będące treścią wiadomości:
"Jutro o 11 zjawi się u szanownej Hokage gość, będący przyjacielem wioski. Nikt nie może dowiedzieć się o jego przybyciu. Siedziba Hokage musi być pusta."


Obudził się późnym rankiem, mrok jaki zapewniał gęsty las sprawił, że nie wstał równo ze wschodem słońca. Od nocy spędzonej na drewnianych balach ułożonych na ziemi czuł się nieco skostniały.
-Czas na poranną rozgrzewkę- powiedziawszy to sam do siebie zaczął rozciągać wszystkie partie mięśni po czym spokojnym truchtem ruszył w głąb lasu. Stopniowo zwiększał tempo by po kilku kilometrach obrać powrotną drogę, którą pokonał szybkim sprintem. Po dotarciu do miejsca gdzie spędził noc ponownie rozciągnął wszystkie mięśnie oraz by dotlenić organizm-przez kilka chwil oddychał za pomocą przepony.
-Pora wrócić do... domu?
Wcześniej udał się jeszcze w jedno miejsce, jedno z niewielu za którym tęsknił. Usiadłszy na jasnobrązowym posągu poczuł lekką nostalgię. Ostatnio był tu wiele lat temu, w zupełnie innym celu niż obecnie. Jego wzrok skierowany był w stronę akademii, w pobliżu której młode pokolenie przyszłych shinobi rzucało shurikenami do celu. Każde dziecko po kolei podchodziło do tej samej osoby pełniącej funkcję nauczyciela co dekadę temu, otrzymywało 5 shurikenów po czym rzucało do celu. To był ujmujący widok, jednak czas spotkania był już bliski. Skierował swój wzrok na siedzibę Hokage po czym zwrócony w jego stronę zamknął oczy i siedział przez krótką chwilę w bezruchu. Wyczuł Hokage Wioski Liścia i mnóstwo członków ANBU ukrywających swoją czakrę jednocześnie maskując się w pobliży głównego gabinetu.
Są niezwykle utalentowani. Z pewnością są w stanie ochronić wioskę. Jednak Ona nie dotrzymała słowa...
Mówiąc to w myślach, wyjął schowany z tyłu zwój, w myślach wypowiadając Fuuin no Jutsu jednocześnie pieczętując w nim całe swoje wyposażenie shinobi.
To nie będzie mi teraz potrzebne.
W myślach wypowiadając Hiraishin no Justsu pojawił się w gabinecie władzcy wioski.
-Witaj Hokage- wypowiedziała postać ubrana w czarny płaszcz z kapturem zasłaniającym całą głowę. Widoczne były jedynie zarysy postaci stojącej w rogu pomieszczenia, gdyż w pokoju nagle zrobiło się ciemno. Mimo niemal pokerowej twarzy, można było dostrzec strach na twarzy Czcigonej, który spowodowany był prawie namacalnym mrokiem bijącym od osobnika, o którym nie wiedziała nic, a jednak czuła się nieswojo w jego obecności.
-Czy na prawdę uważasz, że możesz 'ot tak' wejść tutaj i jak gdyby nigdy nic zwracać się do mnie takim tonem? Jeśli ruszysz się chociaż...
-Wiem o nich. Zarówno dla nich jak i dla Ciebie lepiej będzie jeżeli już teraz przestaną nas obserwować i stąd odejdą.
-Teraz!
-Hai! -Wypowiedziane niemal chórem przez kilku atakujących zamaskowaną postać jednocześnie z każdej strony członków ANBU. Zamaskowany stał spokojnie, nie ruszając się nawet o milimetr. Gdy oddział z wyciągniętymi kunaiami i katanami był już tuż przy jego twarzy, chwycił przegub dłoni przeciwnika będącego najbliżej jego, po czym wykonał gwałtowny obrót, wytrącając za pomocą trzymanego przez jednego z ANBU kunaia, całej reszcie broń z rąk, wprawiając tym samym Tsunade w osłupienie.
-To najlepsi członkowie ANBU! Nie mają sobie równych we władaniu bronią białą, a w dodatku było ich 6 na jednego! Kim do cholery on jest... Wewnętrzny monolog Hokage przerwał sprawca całego zamieszania:
-Nie przybyłem walczyć. Nie mam ze sobą żadnego ekwipunku shinobi, jestem jakby to ująć... przyjaznym duszkiem wioski.
-Przestań ze mnie kpić! Zjawiasz się tutaj, ukrywasz się w cieniu, ukrywasz twarz w cieniu, nikt Cię nie zna w wiosce i pokonujesz najlepszych członków ANBU, po czym mówisz, że jesteś "przyjaznym duszkiem wioski"?! Na szyi Tsunade widać było dużych rozmiarów, pulsującą żyłę, twarz ze złości była już cała czerwona, a krzyk rozniósł się niesamowicie głośnym echem po siedzibie Hokage. Shinobi którzy jeszcze chwilę temu atakowali nieznajomego, teraz przykładali dłonie do uszu, chcąc zminimalizować okropny, ogłuszający hałas. Tylko on, stojąc teraz na środku gabinetu nie robił sobie nic z sytuacji, jaka jeszcze chwilę wcześniej miała miejsce, nawet nie drgnął, mimo że reszcie krew spływała z uszu. Pełnym opanowania, spokojnym, wręcz słodkim głosem zaczął swój monolog:
-Nie mogę powiedzieć Ci kim jestem, ponieważ moja tożsamość już od dawna jest ukryta, nie chodzi po świecie shinobi osoba, która wie kim jestem. Zadbałem o to osobiście. Jak już mówiłem, nie przybyłem tu by walczyć.
Chwilę pauzy mówiącego wykorzystała Czcigodna, dając nieprzyjmujący sprzeciwu znak swoim podwładnym by opuścili to miejsce, w odpowiedzi widząc kątem oka lekkie kiwnięcia głowami. Sama jednak nie spuszczała wzroku z tajemniczego przybysza nawet na sekundę
-Skoro jesteśmy sami, pozwól iż zadbam o bezpieczeństwo naszej rozmowy. -Pstryknął palcami, po czym w pokoju zapanowała idealne cisza, niezmącona nawet śpiewem ptaków, które obecnie zajadały się ziarnam, tuż pod oknem jej biura. -To tylko bariera- pośpieszył z wyjaśnieniami widząc pytające spojrzenie swojego rozmówcy.
-Zadałem sobie tak wiele trudu by tu dotrzeć nie bez powodu. Mam dla Ciebie misję.
-Misję? Czy ty nadal nie rozumiesz do kogo się zwracasz?! -Wściekłość, mimo maskowania, nie zmniejszyła się nawet odrobinę.
-Jesteś Hokage Konoha Gakure, dobrze o tym wiem i dlatego właśnie mam dla Ciebie misję, której cel, oprócz naszej dwójki, musi pozostać nieznany dla osób, którym polecisz jej wykonanie.
-Na czym ma ona polegać? -Hokage rozumiejąc powagę i wyjątkowość tej sytuacji przeszła momentalnie do sedna sprawy.
-Do Wioski Liścia, a więc Twojej wioski, zmierza... pewna osoba. Oprócz tego zdjęcia, które pojawiając się tutaj pozwoliłem sobie położyć na Twoim biurku, nie dowiesz się nic, nie ode mnie.
-Czyli, jeśli dobrze rozumiem, mam poświęcać geninów -tu spojrzała na zdjęcie przedstawiające chłopaka średniego wzrostu o niebieskich, głębokich oczach, żółtych, sterczących we wszystkie strony włosach, którego wygląd przypominał jej kogoś lecz w pamięci nie mogła powiązać z tą osobą nikogo kogo znała- na pilnowanie blondwłosego gnojka?
-Nie -widząc rozdrażnione, pytające spojrzenie Hokage Wioski Liścia zaczął tłumaczyć resztę- na tę misję przydzielisz następujących shinobi: Jiraiya-sama, jako ninja specjalizującego się w misjach zwiadowczych, Kakashi Hatake- jako najlepszego ninia tropiącego w wiosce oraz młodego jounina specjalizującego się w jutsu cienia- Shikamaru Nara. Tak stworzona drużyna otrzyma wyłączność, na obserwowanie osoby, którą przedstawia zdjęcie. I jeszcze jedno zanim spróbujesz ze złości wybić dziurę w ścianie, będącą pod ochroną bariery, której nawet Twoje uderzenie wzmocnione chakrą nie przebiją. Wybrałem Twoich najlepszych shinobi ponieważ uważam, że oni jako jedyni podołają zadaniu, jakim jest zdobycie wszystkich możliwych informacji  dotyczących tej osoby. Masz na to miesiąc. Po tym czasie przybędę w to samo miejsce, o tej samej godzinie mając nadzieję, że śmiercionośną broń w postaci ANBU, zastąpisz drużyną  którą wyznaczyłem. Również z nimi będę musiał porozmawiać.
Ostatnie słowo powiedział już cofając się w mrok, znikł doszedłszy do jego krańca.

wtorek, 17 września 2013

Rozdział I- Narodziny

02. Narodziny


[...]
Jego smutne spojrzenie rozciągało się na całą wioskę. Blond włosy odstające we wszystkich kierunkach, dziecięce rysy twarzy i niski, piskliwy głos kontrastowały się z niezwykle inteligentnymi oczami. Ból samotności jakie one wyrażały, cierpienie i poniżenie nie mogły równać się z niczym innym. Sam wśród tysięcy wrogo nastawionych wobec niego shino
bi, którzy tylko czekali na dogodną szansę by zadać śmiertelny cios kunaiem, prosto w jego dziecięce serce. Jedna łza po drugiej spływały po policzkach wprost na wyrytą w skale podobiznę Minato Namikaze. Ciemność nocy jakby go otulała. Księżyc swoim bladym blaskiem oświetlał pomnik Żółtego Błysku Konohy pozostawiając blondyna w ciemności. Z oddali wyglądało to tak, jakby sam Yondaime Hokage płakał gdyż promienie księżyca sprawiały, iż łzy nabierały blasku i błyszczały jak małe diamenty.

Rękawem wytarł wszystkie łzy, kilka razy pociągnął nosem po czym spokojnym krokiem ruszył w stronę lasu. Mijał drzewa dłońmi dotykając każde z nich jakby chcąc poznać ich uczucia, chcąc poczuć się tak spokojnym jak one. Po kilkunastu minutach doszedł na miejsce. Był to mały staw otoczony niewielkich rozmiarów skałami o obłych kształtach na których wyryte były słowa przysięgi kapłanów klanu Uzumaki. Kilka metrów przed jeziorkiem stał głaz inny niż wszystkie. Był płaski, trójkątny, w każdym z kątów widniał mały znak klanu Wiru zaś punktem centralnym była pieczęć, która wyróżniała się pośród wszystkich znanych przez shinobi, ponieważ nie była ona kartką papieru, a wyrytym w skale znakiem pieczęci, którą można przetłumaczyć jako Jedyny.
Zdjął buty, które odłożył po prawej stronie głazu, zaś po jego lewej stronie odłożył starannie złożony T-shirt. Siedząc na przeciw kamienia w pozycji lotosu medytował przez najbliższą godzinę nie ruszając się nawet na chwilę. Gdyby ktoś obserwował tą sytuację, pomyślałby, że takie dziecko zwyczajnie zasnęło, będąc zbyt młode by wyciszyć się w takim stopniu na tak długi czas. Tymczasem blond włosy chłopak pewnym, lecz spokojnym ruchem przyłożył dłoń do środka tablicy, drugą zaś dłonią uwolnił czakrę przykładając ją do piersi po czym rozpłynął się w powietrzu.


***

(Akademia Shinobi, Konoha)

- Shikamaru Nara?

-Jestem
-Uchiha Sasuke?
-Jestem
-Uzumaki Naruto?
-(cisza)
Nauczyciel Iruka Umino podnosi wzrok z dziennika na sale, jakby szukając nieobecnego ucznia.
-Czy ktoś wie gdzie podział się Naruto?
-Nie sensei- odpowiedziała Sakura Haruna, szkolna prymuska chcąc przypodobać się nauczycielowi.
Z tylnych ławek słychać było rozmowę dwóch uczniów o nieobecności rówieśnika:
-Idiota! Pewnie znowu maluje mury szkoły, a my znowu będziemy musieli je myć bo on znowu ucieknie!
-Tym razem złamię mu nie tylko nos i powiem jakim jest potworem. Przesadził. Rodzice zauważyli brak jednego kunaia w swojej zbrojowni?
-Nie mają o niczym pojęcia. Tym razem to skończymy...


***
(Targ, ulice Konohy, tydzień później)

-Słyszałeś? Wreszcie pozbyliśmy się potwora z naszej wioski! Przez kilka ostatnich dni nie pojawiał się w akademii. Nie wiedzieć czemu czcigodny Sarutobi Hokage wysłał w celach poszukiwawczych oddział najlepszych członków ANBU.
-Znaleźli go?
-Znaleźli jego ubrania, a raczej jego szczątki kilka kilometrów stąd. Pewnie wili porozrywały go na kawałki i zeżarły. W każdym bądź razie już go więcej nie spotkamy.
-Mam nadzieję, że cierpiał długo zanim zdechł jak pies.
-Za miesiąc nikt już nie będzie o nim pamiętał, a nasza wioska nareszcie będzie spokojna i wolna od zagrożenia.


***
(Bliżej nieokreślone miejsce)

Naprzeciw Naruto stał wysoki mężczyzna. Nie mógł o nim powiedzieć nic więcej, ponieważ osoba ta miała na sobie długi, czarny płaszcz, maskujący nawet budowę ciała, z dużym kapturem na głowie przez który wyglądało, jakby jego twarz chronił cień. Nie mogąc określić jakichkolwiek szczegółów rozejrzał się dookoła. Wśród ciemności, rozjaśnionej jedynie przez jedną, małą pochodnię, umiejscowioną tuż obok drzwi, dostrzegł swój cień. Zaniepokoiła go jedna rzecz. Stali bokiem do drzwi, a więc również bokiem do pochodni, która była teraz po ich lewej stronie. Spoglądając w prawo, na podłogę, która w rzeczywistości była wyciosanymi, kwadratowymi skałami dostrzegł tylko swój cień. Mimo, że naprzeciwko Uzumakiego stała jakaś nieznana mu osoba, nie rzucała cienia. Być może przez ciemność, nie mógł dostrzec sufitu, jakby go wcale nie było, oraz trzech pozostałych ścian.
-Czy wiesz gdzie się znajdujemy?
Kolejna rzecz go zdziwiła. Skoro nie mógł dostrzec ścian pokoju oraz sufitu, musiało to być ogromne pomieszczenie, a nie słyszał żadnego echa. Głos docierał do niego bezpośrednio. Skupił się na kapturze nieznajomego, jakby chciał dostrzec jakikolwiek ruch, jaki może wywołać mimika twarzy w czasie mówienia.
-Czy wiesz gdzie się znajdujemy?
Nie dostrzegł niczego, mimo że głos słyszał niezwykle wyraźnie, jakby... we własnej głowie.
-Nie, gdzie jesteśmy?
-To miejsce stanie się Twoim domem przez najbliższe 10 lat. Ile lat masz teraz?
-5 proszę pana
-Skoro tu dotarłeś oznacza to, że pochodzisz z klanu Uzumaki oraz mimo niezwykle młodego wieku potrafisz rozkodować pieczęć Trigramu Wiru. Jednak masz w sobie wiele strachu, smutku i cierpienia. Na przestrzeni najbliższej dekady jaką tu spędzisz, staniesz się członkiem legendarnej organizacji, której zadaniem jest szkolić Shinobi Cienia, jednak by to osiągnąć musisz pozbyć się swojej swoich uczuć, musisz pozbyć się własnej tożsamości.
-Od tej chwili przestajesz istnieć dla całego świata. Mam dla Ciebie ostatnią informację, później spotkamy się w czasie ostatecznego egzaminu, za dokładnie 10 lat. Od Twojej odpowiedzi zależy jaki rodzaj treningu przejdziesz. Musisz wybrać sobie nowy pseudonim, który stanie się Twoim nowym imieniem i nazwiskiem, od Twojego wyboru zależeć będzie kim się staniesz. Jedno jest pewne. Dla całego świata nie będziesz nikim. Jaki jest Twój wybór?
-Black Heart
Szablon wykonała Sasame Ka z Zatracone Dusze