poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 1- Egzamin: Finały

08. Egzamin: Finały

Black Heart vs. Orisuke

-Black-zaczął niepewnie Sai- kim ona jest? I do cholery, jakim cudem pokonała Hinatę, która jest na takim samym, jeśli nie wyższym poziomie ode mnie?!
-Wyczułem w niej coś dziwnego, jej czakra... coś mi przypomina.
-Co masz na myśli?
-W tej Fu jest coś dziwnego, zbyt łatwo pokonała członka klanu Hyūga. Ponadto zastanawia mnie jedna rzecz. Gdy Hinata broniąc się przed lecącymi w jej stronę shurikenami zastosowała obronę doskonałą- Hakkeshō Kaiten- została ona rozproszona.
-A nie było to wynikiem braku chakry? -wtrąciła się Sakura. Na to pytanie blondyn zareagował pełnym politowania spojrzeniem skierowanym prosto na nią.
-Otóż nie, co innego gdyby to był długi i wyczerpujący pojedynek, a to był zaledwie jego początek. To tak, jakby czakra Fu zakłóciła przebieg czakry Hakkeshō Kaiten, mimo że ta była oddalona od niej o kilkadziesiąt metrów... No nic, został już tylko jeden pojedynek. -W tym momencie Hokage Wioski Liścia wyczytała imię jego, oraz Orisuke.-Na mnie już czas.
Naruto spokojnym przy tym pewnym siebie krokiem ruszył w stronę środka areny gdzie już znajdował się sędzia. Wiatr który przybierał na sile, tworząc jednocześnie chmury burzowe, wprawiał w ruch leżące na Geninie ubranie. Czarne buty sięgające do kostki zostawiały ślad na piaskowej nawierzchni stadionu, jednak były one już po chwili zacierane przez wirujące w powietrzu ziarenka piasku. Miał również na sobie ciemno-granatowe spodnie i koszulkę tego samego koloru. Całość uzupełniała kamizelka nie należąca do standardowego wyposażenia Shinobi. Była w czarnym kolorze, nie miała żadnych kieszeni na dodatkowy ekwipunek, jak te które nosili choćby Jōnini. Razem z białą opaską na broń, która znajdowała się na udzie stanowiła kontrast dla całości ubrania, zarówno w kolorze, jak i doborze części garderoby. Doszedłszy już na środek areny dostrzegł jego przeciwnika nadal nie ma. Chcąc go odnaleźć skierował wzrok na miejsca, które zajmowali goście honorowi. Orisuke rozmawiał jeszcze ze swoim przełożonym, Mifune. Chcąc wykorzystać chwilę czasu na przemyślenie taktyki rozejrzał się po arenie. Na jej północnym krańcu znajdowało się kilka dużych rozmiarów drzew, które miały służyć za schronienie dla wyczerpanych walką Shinobi oraz na zaplanowanie następnego ruchu. Wokoło nich piasek zastąpiła świeża i zroszona trawa, której źdźbła delikatnie kołysały się pod wpływem wiatru.
W czasie gdy jeden z uczestników ostatniego pojedynku obserwował arenę, Gondaime Hokage dała znać sędziemu, że pojedynek rozpocznie się za 5 minut. Wyrwany z zamyślenia informacją sędziego odnośnie walki, Balck Heart spojrzał ponownie w stronę loży honorowej. Samuraja który miał być jego przeciwnikiem już tam nie było. Odczekawszy kilka minut pojawił się on przy wschodnim wejściu na arenę ubrany w zbroję którą nosili wszyscy wielcy wojownicy Kraju Żelaza. Oprócz czarnych butów była ona cała w kolorze srebrnym. Przy jego lewym boku znajdowała się katana. Sam pokrowiec wyglądał na drogocenny, przez co bez problemów mógł wywnioskować, że broń będzie bardzo ostra i wytrzymała. Jakby tego było mało, zbroje samurajów zbudowane są tak by pochłaniać chakrę Shinobi. Miało to być swoistym zabezpieczeniem, przed nierównymi pojedynkami z wojownikami posługującymi się technikami ninja. Fakt, że ostrze może być zrobione z tego samego materiału co pancerz nie będzie ułatwiał walki. Nawet jeśli wzmocnię moją broń chakrą, ta katana ją pochłonie. Oczywiście, nie miałaby ona szans z kilkoma moimi niespodziankami, jednak nie mogę ich tu ujawnić... Obaj wojownicy znajdowali się już na środku piaszczystej areny, tuż obok sędziego, który tłumaczył klarowne zasady walki, po czym pozwolił na jej rozpoczęcie.
-Nie znam Cię i nie wiem na co mogę sobie pozwolić w tym pojedynku. Zgodnie z zasadami, nie mogę Cię zabić-samuraj tuż przed atakiem zachowawczo poinformował przeciwnika
-Zrób wszystko żeby mnie pokonać. Właśnie po to walczymy! -w oczach Black'a można było dostrzec w tej chwili wiele uczuć. Od determinacji, przez pewność siebie, aż po przyjemność z tego co nadciąga. Wyglądało to tak, jakby czerpał on satysfakcję z pojedynku, jakby to... lubił?
Atakując kataną, samuraj mierzył precyzyjnie, każde cięcie miało konkretny cel. Wszystkie jego ruchy były płynne i bardziej mogły przypominać taniec niż prawdziwą walkę. Cięcie z lewej do prawej, od dołu, obrót wokół własnej osi i pozorowanie ponownego cięcia z prawej strony do lewej w rzeczywistości jednak tnąc w odwrotnym kierunku. Każdemu zamachowi towarzyszyło wdychanie powietrza nosem, a każdemu cięciu wypuszczanie go ustami. W trakcie walki Orisuke oddychał przeponą, co pozwala szafować siłami tak, by bez problemów wytrzymać kilkugodzinny pojedynek. Kontrola nad oddechem była ważną sztuką, którą każdy samuraj musiał opanować. Krążyły plotki, że Orisuke nie miał sobie równych w tej dziedzinie. Naruto słyszał jak ludzie opowiadali historie, że egzamin konkretnie dla tego samuraja z kontroli oddechu polegał na wcześniejszym rozwścieczeniu 5 skorpionów, wypuszczając je później na klatkę piersiową mieszkańca Kraju Żelaza. Gdy już zostały wypuszczone, zaczęły wściekle walczyć między sobą, co chwila używając jadowitego ogona do ataków. Podobno uśpił je wszystkie, zaledwie po 3 minutach od uwolnienia ich. Dlatego teraz tak idealnie kontrolował oddech i pomimo wykonania już kilkudziesięciu cięć, był spokojny, opanowany i wypoczęty, jakby dopiero wszedł na arenę.
Co ciekawe, pośród tylu ciosów wykonanych przez samuraja, jego przeciwnik uniknął ich wszystkich. Sposób w jaki się poruszał był doprawdy zdumiewający. Wszyscy zgromadzeni na arenie z zapartym tchem obserwowali walkę. Panowała absolutna cisza tak, jakby byli w teatrze i oglądali balet zamiast pojedynku na, co bardzo możliwe, śmierć i życie.
Wyglądał on jakby był z góry wyreżyserowany. Płynne cięcia jednego z najlepszych samurajów na świecie oraz uniki jego przeciwnika. Wydawać by się mogło, że Black Heart zna cały przebieg walki, że już ją kiedyś stoczył, że zna każdy następny ruch rywala. Unikał cięć całym ciałem, jeżeli następny atak miał być zadany z prawej strony, on już wcześniej robił krok w tył, by zaraz potem odskoczyć w bok unikając ciosu zadanego od góry. Zrobiło to wrażenie nawet na Orisuke, który był zdezorientowany umiejętnościami chłopca.
-Zamierzasz przez cały pojedynek robić tylko uniki?!- z wyrzutem i podniesionym głosem zwrócił się w stronę przeciwnika
-Bardzo chętnie zacząłbym atakować, jednak nie pozwoliłeś mi nawet dobyć broni zasypując mnie taką ilością ciosów
-W trakcie walki nie będziesz miał na to czasu!
Ruszył na przeciwnika w celu zalania go kolejną falą cięć kataną, jednak ten tym razem dobył broń z kabury przyczepionej na udzie. Wyciągając ją przed siebie w prawej dłoni, lewą ręką wykonał jakąś pieczęć, po czym przejechał dwoma palcami, środkowym i wskazującym, po płaskiej strony kunaia wydłużając go za pomocą chakry do długości równej katanie.
Orisuke tym razem wykonał pchnięcie swoją bronią, na co Black błyskawicznie zareagował. Chcąc odbić atak za pomocą kunaia wydłużonego chakrą, uderzył w broń przeciwnika z prawej strony. Efektem tego był wręcz ogłuszający szczęk metalu oraz kilka pojedynczych iskier, które wydobyły się ze zderzonych ze sobą broni. Orisuke nie pozwolił by jego katana odleciała na bok tym samym unieskuteczniając jego atak i zwiększył nacisk na rękojeści swojego miecza. Przez krótką chwilę siłowali się ze sobą i wyraźnie widać było, że to samuraj jest górą w tym małym 'pojedynku'. Jego broń nieuchronnie zmierzała w kierunku ciała Naruto i wtedy stało się to, czego oczekiwał po broni samurajów. Ostrze katany zsunęło się z klingi kunaia na wydłużone ostrze stworzone z chakry momentalnie ją pochłaniając. Broń samuraja dotarła do celu. W momencie zetknięcia się ostrza z ciałem przeciwnika, wykonał on cięcie tak, by powiększyć ranę. Zraniony Black Heart odskoczył do tyłu, łapiąc się wolną ręką za zakrwawione miejsce na ubraniu.
-Shimatta! Muszę go czymś zająć i wyleczyć tą ranę. Wiedziałem, że jego broń pochłonie chakrę na takim poziomie. Mogę ujawnić tylko część moich możliwości, a jednocześnie muszę go pokonać. Jestem Geninem, ich umiejętności pozwalają opanować tylko jeden żywioł chakry, więc i ja muszę się ograniczać do jednego. W następnym ruchu będzie chciał mnie wykończyć, a żeby to zrobić będzie musiał posłać cięcia w powietrzu, podobne do tych wiatru. Skoro będzie używał wiatru, ja użyję ognia. Chyba że...-pomysł na jaki wpadł momentalnie przerwał jego wewnętrzny monolog.
Black w tym momencie sięgnął do sakiewki umiejscowionej przy pasie na plecach wyciągając małą, czarną kulkę. Uśmiechając się pod nosem, rzucił ją na ziemię, w połowie drogi między nim, a jego przeciwnikiem. Po kilku sekundach cała arena spowita była szarym, krztuszącym dymem. Na szczęście dla widowni wiejący wiatr sprawiał, że dym nie poderwał się w górę, docierając do nich. Jednak jako, że samuraj miał maskę, nie zdało się to na wiele, aczkolwiek Black spełnił swoje założenie. Nie planował zatruć przeciwnika, tylko odwrócić jego uwagę na tyle, by móc uciec w stronę drzew i tam wyleczyć swoje rany medycznym jutsu.
Gdy po kilku minutach dym otulający cały plac boju zaczął powoli opadać oczom widzów ukazały się dwie sylwetki . Pierwsza klęczała na jednym kolanie, pięścią dotykając ziemi, w pozycji oczekiwania na wyrok. Jego przeciwnik stał tuż obok oburącz trzymając miecz z ostrzem tuż przy szyi rywala. To był koniec walki.
Zdezorientowanie jako można było wyczytać na twarzach osób zgromadzonych na stadionie było nie do opisania. Nie mogli uwierzyć, że tak wyrównana walka pomiędzy dwoma wojownikami wręcz tańczących w trakcie pojedynku zakończyła się tak szybko. Ostatni, silny powiew wiatru ukazał zwycięzce i przegranego. Dym znikł z pola areny. Jak na ironię, zdziwienie widzów powiększyło się jeszcze bardziej...

[Retrospekcja]

Samuraj spokojnie czekał na opadnięcie dymu myśląc zarówno o przeciwniku i o tym jak może zaatakować, oraz o tej małej i niepozornej kulce, która miała w sobie tak wielką moc. Przemyślenie przerwał mu oddech przeciwnika, będącego tuż przy jego uchu. -Jakim cudem znalazł się przy mnie tak szybko? Nawet nie zdążyłem zarejestrować jego ruchów, wibracji w podłożu, ani świstu przecinanego powietrza!
Black leczył swoje rany nie tylko ze względu na obecny pojedynek. Musiał być w pełni przygotowany na nadchodzące walki, szczególnie jeśli będzie musiał zmierzyć się z Fu, o której nie wiedział nic, a to była idealna okazja by wrócić do pełni zdrowia. Gdy już jego rana zniknęła pod wpływem medycznej techniki, miał już plan na resztę walki. Ruszył na przeciwnika z niesamowitą prędkością. Nie był to zwykły bieg, ponieważ dystans około 100 metrów pokonał w niespełna sekundę. Użył żywiołu wiatru, który i tak wiał na stadionie, a ten przeniósł go z zawrotną szybkością, nie wywołując przy tym żadnego hałasu. Była to bardzo przydatna technika wykorzystania otaczających go żywiołów. Przykładowo przy wietrze arsenał jego technik Fuuton poszerzał się przybierając jednocześnie na sile. Podobnie rzecz się miała w trakcie deszczu, wtedy techniki z rodziny Suiton były silniejsze.
Znajdując się już przy przeciwniku wyszeptał mu do ucha:
-Kodeks Samuraja zabrania mu zdradzać siłę przeciwnika, prawda? -nie czekając na odpowiedź dodał -Przy tak ograniczonej dla widzów widoczności, mogę Ci w pełni pokazać swoje umiejętności. Twoja katana, zmierza do nas podmuch wiatru ze wschodu, wytrąci Ci ją z rąk.-po chwili Orisuke dostrzegł przed sobą wiatr, który co dziwne, przybrał formę człowieka z długimi do pasa włosami oraz w szatach swobodnie opadających w dół. Wytrącił mu broń z ręki, jednak ta nie poleciała gdzieś w bok, tylko unosiła się na wietrze trafiając wprost w dłoń Black Heart'a, -Pamiętasz jak Twoja broń zaabsorbowała moją chakrę?-kontynuował beznamiętny, zimny szept -Ciekawi mnie jak poradzi sobie z tym...-Naruto zaczął lewą-wolną ręką formułować pieczęcie, wypowiadając przy tym słowa techniki -Katon-Ken! Doton-Ken! Suiton-Ken! -Orisuke z przerażeniem patrzył na techniki jakimi posługiwał się jego przeciwnik. Na początku srebrny miecz ogarnęły płomienie, których sam widok przekonywał, iż byłyby w stanie spalić całą wioskę. Później do ognia dołączył się element ziemi, który po połączeniu stworzył element lawy, a jej stróżki zamiast zastygnąć w bezruchu, przesuwały się, spływały po katanie. Jednak wszystko to ustało po dodaniu elementu wody, zamienionego w wodną chakrę. Z miecza wydobywała się para, która nie pozwalała na początku dostrzec finalnego efektu. Chwilę później oczom samuraja ukazał się najpiękniejszy miecz, jaki kiedykolwiek widział. Był on również przekonany, że jest to jednocześnie najlepiej wykonany, najostrzejszy oraz najbardziej wytrzymały miecz, z ostrzem zdolnym ciąć mury obronne. Klinga była cała czarna, połyskująca w nikłych promieniach słonecznych dzisiejszego dnia. Wydawało się, że ostrze jest w stanie przeciąć zanim jeszcze dotrze do celu.

[Koniec retrospekcji]

Tak oto na środku areny klęczał bezbronny, pozbawiony swojego miecza samuraj, sam wielki Orisuke pokonany przez podrzędnego Genina, na dodatek przed chwilą jeszcze rannego. Zwycięzca w prawej dłoni trzymał katanę przystawioną do gardła przeciwnika, natomiast lewą ręką wykręcał ramię wroga, uniemożliwiając jakikolwiek ruch, który nie skończyłby się jego śmiercią. Po stadionie przechodziły szmery, w których wyraźnie dominowały pytania "Co się właśnie stało?" "Widziałeś coś?" oraz "Jak on to zrobił?"
Sędzia pojedynku miał szeroko otwarte oczy będąc zszokowanym tym co właśnie zobaczył. Jako że jego powinnością było ogłoszenie wygranego, wypuścił nieświadomie zebrane w płucach powietrze mamrocząc do samego siebie "To koniec walki, koniec". Dojście do siebie zajęło mu dosłownie moment i donośnym głosem oznajmił, że to Black Heart, mieszkaniec Wioski Ukrytej w Liściach jest zwycięzcą pojedynku.
Słysząc te słowa Naruto odsunął ostrze od szyi wroga w niedawnej walce, po czym zwinnym ruchem przemieścił się zza pleców przed jego oblicze, nie puszczając ręki. Pomógł mu podnieść się z kolan, a gdy już stali na równi sobie wyciągnął miecz w jego kierunku
-To Twój miecz, proszę- samuraj wziął wyciągniętą w jego kierunku broń, po czym znów uklęknął, kładąc ją na obu rękach skierowanych w stronę przeciwnika, symbolizując tym samym prezent
-Wraz z tym mieczem powierzam tajemnicę o Tobie i Twojej sile. Dopóki będziesz żył, ja będę trzymał wszystko w sekrecie.
-Chciałbym go przyjąć, jednak katana jest duszą samuraja. Można odebrać ją tylko w jeden sposób, a ja nie mogę Cię zabić
-Nie. Ofiaruję Ci ją jako znak Twojej wyższości nade mną. To moja własna droga Samuraja, tak jak Ty masz własną drogę Shinobi.
Słysząc te słowa Black ukłonił się nisko na znak szacunku jednocześnie przyjmując katanę. Z uśmiechem powiedział:
-Arigato. Wstańmy i pozwól mi unieść Twoją dłoń w górę na znak szacunku. Tylko w ten sposób mogę się odwdzięczyć. -Już po chwili słyszeli skandujący ich imiona tłum, który był szczęśliwy móc obejrzeć taka walkę, która jednak była tylko sparingiem. Nikt nie zginął, mimo walki na śmierć i życie, a na koniec zobaczyli tak wielki gest szacunku.
-Teraz wiem o co Ci chodziło Sensei...-przemknęło przez myśl Kakashiemu, który wspominał słowa mistrza o przyjacielskich pojedynkach. -Walczyć z całych sił, jednak być na tyle silnym by zdobyć się na taki gest.
Kapitan drużyny 7 stojąc tuż za Orisuke i Black Heart'em zbliżył się do drugiego z nich szepcząc tak, że tylko on mógł to usłyszeć
-Hokage-sama powinna wiedzieć, że w drużynie jest tak potężny Shinobi, nie sądzisz?
-Boisz się o swoją pozycję lidera? Uprzedzając twoją reakcję, wszystko w swoim czasie.
Tymczasem w loży honorowej odbyła się krótka konwersacja pomiędzy zebranymi
-Nieczęsto można obejrzeć tak interesującą walkę, która kończy się takim gestem -Kazekage zwrócił się zarówno do władcy Konohy jak i Kraju Żelaza.
-Drogi Shinobi i Drogi Samurajów...-zaczęła rzewnym tonem Tsunade, lecz siedzący obok Mifune nie pozwolił jej skończyć
-...Splatają się ze sobą- dodał natychmiast- wprawiając zebranych w stan zadumy.


*****
Cóż, mam nadzieję, że obecny chapter przypadł wam do gustu. Z dokładniejszym opisem walk umyślnie czekałem do "walki wieczoru" czyli tej, której uczestnikiem jest Black Heart. Wyjaśniam, że opis pojedynku Hinaty z Fu się nie pojawi i jest to celowy zabieg, który nie oznacza, że nie chce mi się jej opisywać :P Wbrew pozorom, czytam wszystkie zamieszczane komentarze i wyciągnąłem wnioski. Zwiększyłem nacisk na opis walk, ubrań, oraz skutków ich kontaktu z broniami oraz technikami jutsu, oraz zacząłem wprowadzać opisy otoczenia, które w Rozdziale 2 będą jeszcze bardziej rozwinięte z pewnego powodu :D
Jeśli macie jakieś sugestie, krytyczne komentarze, piszcie je śmiało, w końcu to przez nie uczę się najwięcej.
PS. Co nie znaczy, że nie lubię czytać tych bardzo pozytywnych :)
Do usłyszenia niżej.

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 1- Egzamin: Finały

07. Egzamin: Finały

Konohamaru Sarutobi vs. Moira Inami




Piąta Hokage wstała ze swojego tronu, zlokalizowanego w Loży Honorowej. Po jej prawej stronie Znajdował się Kazekage oraz Mifune, natomiast po lewej Shibuki, którzy teraz szepcząc między sobą, typowali kto zmierzy się w następnym pojedynku.
-W drugiej walce dzisiejszych finałów zmierzą się- mieszając ręką w naczyniu chcąc losowo przydzielić zawodników Piąta powoli wyciągnęła kartkę- Konohamaru Sarutobi oraz-ponownie losując- Moira Inami! Niech zawodnicy Konoha no Sato oraz Sunagakure no Sato wyjdą na środek areny! -Po wybraniu pary następnej walki wróciła z uśmiechem na swoje miejsce, chcąc się przekonać o obecnych możliwościach wnuka swojego Senseia.
-Znacie regulamin-zaczął Kakashi- walka kończy się omdleniem jednego z was, poddaniem walki lub dyskwalifikacją w przypadku zabicia przeciwnika. A teraz pokażcie wszystkim zgromadzonym uczciwy i godny finałów pojedynek! Zaczynajcie!
-Na początek chcę Ci coś oznajmić- zaczęła kunoichi Kraju Piasku- ta walka ma tylko jedno zakończenie. Jest nim moje zwycięstwo!
-Nie powinnaś być tak pewna swoich umiejętności, jeszcze przed zaprezentowaniem swoich technik.
-Przyjrzyj się mi, a dojdziesz do wniosku jaki jest mój styl walki. Wtedy powiem Ci dlaczego jesteś skazany na przegraną.
Konohamaru zaczął przyglądać się swojemu przeciwnikowi, chcąc zdobyć jak najwięcej informacji, które później przydadzą mu się w bitwie. Nie było potrzeby zwracać uwagi na wygląd, dlatego skupił się na wyposażeniu. Miała na sobie suknię o ciemnobrązowym kolorze, która sięgała aż do ziemi, podobnie jak rękawy, który były dłuższe od rąk i wystawały poza ich granice. Materiał był rozcięty z boku uda i ciągnął się od stóp do połowy ud. Strój od piersi w górę był koloru w kolorze pożółkłej bieli, a ciemne, długie włosy spięte były brązową opaską. Coś mu ten strój przypominał i wtedy to dostrzegł. Powiew wiatru sprawił, że rozcięcie w sukni się poszerzyło ujawniając opaskę na udzie. Nie byłoby to nic niezwykłego, w końcu każdy Shinobi posiada dodatkowe wyposażenie w tym miejscu, jednak na białej opasce z bandaży dostrzegł ten znak. Czarny romb, w środku którego znajdował się skorpion w tym samym kolorze.
-Niemożliwe...
-Za późno na strach, ale masz rację. Zmierzysz się z byłą uczennicą Sasoriego, z genialnym dzieckiem-lalkarzem. Teraz już wiesz, dlaczego w tym pojedynku jesteś przegranym.
-ha...hahaha-młody Sarutobi zaczął się śmiać słysząc te słowa.
-Czy to powód do śmiechu?
-Proszę, przypomnij mi z kim walczysz?
-Jeśli mnie pamięć nie myli, nazywasz się Konohamaru Sarutobi, tak przynajmniej przedstawiła cię Hokage.
-Zgadza się. W czasach gdy twój mistrz mieszkał jeszcze w Wiosce, Sunagakure była najpotężniejszą wioską, ale te czasy minęły, to się zmieniło. Jestem Kohonamaru Sarutobi! Wnukiem Sandaime Hokage, który pokazał całemu światu czym jest Wola Ognia. Myślisz, że poddam się i ośmieszę tym samym moją wioskę? Zaczynajmy pojedynek, widownia czeka już zbyt długo.
Jako pierwsza swój atak wyprowadziła podopieczna Sasoriego, wyrzucając w górę 4 kunaie. Gdy te były w powietrzu doczepiła do nich nici chakry błyskawicznie wyprowadzając atak na wszystkie kończyny przeciwnika, celem osłabienia jego możliwości. Wszystkie kunaie dosięgły celu, lecz Moira nie była zdziwiona tak łatwym przebiegiem walki, wiedziała, że atak wyprowadzony w takim tempie jest niemożliwy do zablokowania przez zwykłego Genina. W tym samym momencie została z dużą siłą kopnięta od tyłu i poleciała wprost na konar drzewa, który był wynikiem techniki Kawarimi no Jutsu.
-Eghh...-zdenerwowana wycedziła z irytacją przez zęby wstając i otrzepując się z kurzu- to nie wystarczy, żeby mnie pokonać!
-Ale wystarczy, żebyś zaczęła traktować tą walkę na poważnie.
Inami ponownie zaatakowała jako pierwsza, tym razem używając dwóch kunaiów z przyczepioną do nich własną chakrą. Młody Sarutobi postanowił odbić je za pomocą rzuconych shurikenów, jednak tym razem atak przeciwnika różnił się od poprzedniego. Gdy kunaie były tuż przed bronią rzuconą przez wnuka Hokage, nagle zmieniły tor lotu omijając obronę wroga. Tym razem obrona za pomocą Kawarimi no Jutsu nic by nie dała, gdyż mieszkanka Suny mogłaby ponownie zmienić tor lotu swojej broni. Genin Wioski Liścia musiał natychmiast coś zrobić- Kaiten Shuriken!- tak wzmocnione naturą czakry shurikeny bez problemów przecięły nici czakry przyczepione do kunaiów, które po chwili lotu opadły na ziemie. Z widowni można było usłyszeć dźwięki wyrażające aprobatę z faktu, że Genin opanował naturę wiatru. Ze szczególnym zaciekawieniem oraz zainteresowaniem wymalowanym na twarzy, walkę obserwował blondwłosy Genin- uczestnik dzisiejszych walk finałowych.
Tymczasem walka przeniosła się na starcia bezpośrednie. Obaj przeciwnicy byli dość sprawni w Taijutsu, wymieniając co chwilę ciosy. Duża część z nich dochodziła do celu, jedynie część była blokowana. Zapewne taki stan rzeczy spowodowany był tym, że na tym poziomie umiejętności młodzi Shinobi nie potrafili skupić się jednocześnie na ataku i obronie. Trwało to kilka minut powodując niemałe zmęczenie dwójki zawodników, żadne z nich nie uzyskało przewagi, nie licząc ciosu zadanego przez Konohamaru już na początku walki.
-Narakumi no jutsu!- użytkowniczka stylu marionetek użyła Genjutsu w idealnym momencie. Prowadząc walkę bezpośrednią, Sarutobi by odczytać jej ruchy był zmuszony patrzeć jej prosto w oczy, przez co technika musiała zadziałać.
-Tsunade-sama, nie sądzisz, że to preludium końca walki dla wnuka Sandaime Hokage? -Obserwując postęp walki na arenie Kazekage Gaara, skierował swój wzrok w prawą stronę.
-Rozumiem, że nie wiesz zbyt dużo o dziedzictwie Hokage w Wiosce Liścia?
-O czym? Zaciekawiłaś mnie, kontynuuj proszę. -Nawet na twarzy kogoś tak opanowanego jak Gaara można było dostrzec entuzjazm wobec tego, czego mógł się dowiedzieć.
-Mój drogi Kazekage- zaczęła- każdy Hokage tej wioski miał swój indywidualny styl walki, wiesz o tym. Podstawowym kryterium wyboru następnego Hokage są więzy krwi. Na początek rozpatruje się kandydatury osób, które są spokrewnione z poprzednim władcą wioski. To wiedzą wszyscy, którzy prześledzą drzewo genealogiczne Hokage. Jednak w przypadku, gdy osoba spokrewniona z byłym Kage Wioski Ukrytej w Liściach jest zbyt słaba, by być rozpatrywana jako kandydat, otrzymuje w swoistym spadku prywatne techniki, których opanowanie pozwoli im na bycie pretendentem w następnych wyborach. To w pewnym sensie zabezpieczenie, dbanie o ciągłość siły w wiosce. Konohamaru był zbyt słaby by przedstawić jego kandydaturę, w rzeczywistości to tylko genin. Jednak nie powinieneś lekceważyć osoby, która dysponuje technikami Hiruzena Sarutobiego...
Po wysłuchaniu tego monologu, Gaara na powrót ubrał beznamiętne spojrzenie kierując swój wzrok na dwójkę walczących między sobą Shinobi. Moira szła w kierunku leżącego na ziemi i zdruzgotanego przywołanymi wizjami Konohamaru, będąc pewną zwycięstwa.
-Mówiłam ci już, nie jesteś w stanie mnie pokonać. Pora to zakończyć, albo nie będę miała sił w następnej walce.
Nie chcąc marnować chakry postanowiła zamęczyć przeciwnika za pomocą taijutsu. Gdy już znalazła się  tuż przed leżącym Honohamaru wyprowadziła silne kopnięcie, wtedy jednak stało się coś, czego się nie spodziewała. Kopnięty Sarutobi nagle zamienił się w kawałek kłody, a ona w tym samym momencie została trafiona kunaiem w rękę.
-Jak?!- po całym stadionie przeszła fala dźwięku, która bardziej od krzyku przypominała ryk.
-Nie wiem jak wyglądało twoje przesłuchanie, jeśli jednak Anbu używali genjutsu również w twoim wypadku, powinnaś dojść do prostego wniosku. Nie nabiorę się drugi raz na tą samą technikę. Teraz,
gdy nie możesz już składać pieczęci, czy poddajesz się?
-Nigdy! Wykończę cię samym taijutsu!- młoda kunoichi Wioski Piasku zaczęła biec w stronę już układającego nieznane jej pieczęcie wroga.
-Fūton: Baburu no justu!- przed Shinobi wykonującym tą technikę pojawiła się małej wielkości bańka powietrza, która z ogromną prędkością zmierzała teraz w stronę wroga. Gdy była już na wyciągnięcie ręki, użytkownik techniki sprawił, że powiększyła się ona oraz pochłonęła Moire.
-Podnieś obie ręce na znak poddania się! Zrób to, albo stracisz przytomność!- jednak złapana w pułapkę kunoichi w ogóle nie słuchała. Szamotała się, próbując zniszczyć powłokę kuli za pomocą kopnięć oraz ostatniego shurikena który miała.- To bezcelowe. Powłoka stworzona z chakry nie jest tak delikatna, by kunai mógł ją rozerwać. Poddaj się!
-Walka dobiega końca- tu Konohamaru zwrócił się do sędziego- jednak jak widzisz, zakończy się dopiero w momencie utraty przytomności mieszkanki Kraju Wiatru. Niech oddział medyczny będzie gotowy wkroczyć na arenę, tuż po ogłoszeniu zwycięzcy.- Kakashi Hatake rozumiejąc, że tylko w taki sposób walka dobiegnie końca dał znać medykom, aby ci byli gotowi. Nie minęło 30 sekund a z powodu braku tlenu w środku bańki kunoichi straciła przytomność.Próba wydostania się oraz wyczerpujący pojedynek tylko to przyspieszyły. Chwilę po tym technika wiatru została anulowana.
-Ogłaszam Konohamaru Sarutobiego zwycięzcą drugiego pojedynku finałów!- sędzia podniósł rękę wygranego, dając jednocześnie znak oddziałowi medycznemu by ten natychmiast wkroczył na arenę. Na całe szczęście, oprócz drobnych obrażeń oraz chwilowym braku przytomności, Moira Inami była cała.



*****
Tytuł Honorowego Czytelnika otrzymuje Inata - chan!
Nie wiem czy mi się udało przedstawić to w odpowiedni sposób, ale na Konohamaru mam plan w tym opowiadaniu. Chcę uczynić go pierwszoplanowym bohaterem, zatem będzie powiązany z akcją w większym stopniu, niż w mandze czy anime. W walkach chcę przedstawić go jako nieco klasycznie walczącego Shinobi, stąd sprawne używanie technik takich jak Bunshin no Jutsu, a jak możecie się domyślać, to dopiero początek finałów.
Do usłyszenia :)

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 1- Egzamin: Finały

06. Egzamin Finały

Sai vs. Urukaku



-Po wywołaniu imienia każdego z was, zrobicie krok w przód kłaniając się Hokage Wioski Liścia i Wioski Piasku oraz dwóm gościom specjalnym. Mifune- przywódcy Kraju Żelaza oraz Shibuki- przywódcy Kraju Wodospadu. Dalej będziecie postępować według regulaminu, z którym mam nadzieję się zapoznaliście oraz moimi prostymi poleceniami. Za chwilę wejdziemy na arenę, czy zrozumieliście wszystko co powiedziałem?- Kakashi zadał pytanie kończąc tym samym swój monolog. Za jego plecami rozległo się głośne, chóralne 'Hai!'.
-Wychodzimy- wrota prowadzące do areny otworzyły się, a szóstka Geninów wraz z sędzią finałów- Kakashim ruszyła pewnym krokiem w stronę środka stadionu. Po chwili młodzi Shinobi stali w równym rzędzie w centrum areny czekając na oficjalne otwarcie finałów przez Godaime Hokage
-Spośród 21 kandydatów przystępujących do egzaminu, pierwsze dwa etapy pozytywnie ukończyło tych oto sześciu Shinobi! -Hatake przedstawił sytuację.- Sai z Wioski Liścia, Konohamaru Sarutobi z Wioski Liścia, Hinata Hyūga z Wioski Liścia Fū z Kraju Wodospadu, Moira Inami z Wioski Piasku oraz Black Heart- obecny mieszkaniec Konohagakure mają zaszczyt ubiegać się o tytuł Chuunina- w trakcie wymienienia imion, młodzi Shinobi zgodnie z rozkazami robili krok do przodu, kłaniali się, po czym wracali do szeregu. Sędzia tegorocznego egzaminu zakończył swoje wprowadzenie, chcąc oddać głos gospodarzowi Egzaminu- Hokage, który wygłosi przemówienie.
-Jako Hokage Wioski Ukrytej w Liściach oraz gospodarz Egzaminu chciałabym powitać wszystkich zebranych! Na początek, gratuluję szóstce która pozytywnie ukończyła dwie pierwsze próby. Stojąc tutaj udowadniacie, że jesteście w stanie bronić swoich wiosek ryzykując własne życie, to postawa godna największych Shinobi! W trakcie gdy sędzia finałów- Kakashi Hatake przedstawiał gości, odbyła się narada pomiędzy liderami wiosek. Za zgodą zebranych doszliśmy do wniosku, że aby walki były bardziej widowiskowe i urozmaicone, do szóstki ubiegających o tytuł Chuunina, dołączy Okisuke oraz Urakaku- dwóch samurajów z Kraju Żelaza! Ich zadaniem jest przetestowanie umiejętności losowo przydzielonych do nich przeciwników. Nie będą oni ubiegać się o rangę Chuunina, jednak z ich pomocą odbędzie się więcej walk, co oznacza że finały będą bardziej widowiskowe i mam nadzieję porywające dla was. Jako, że używają oni katany jako broni, ich przeciwnik również będzie mógł wybrać sobie dodatkowe wyposażenie. O zwycięstwie lub porażce Genina, zadecyduje sam przeciwnik biorąc pod uwagę umiejętności, analizę siły i słabych punktów przeciwnika. Jeśli nie macie nic przeciwko, chciałabym wylosować pierwszą parę!
Piąta Hokage podeszła do ozdabianej misy w środku której znajdowało się już 8 kartek z imionami.
-W pierwszym pojedynku zmierzą się ze sobą- wyciągnęła karteczkę, wywołując pierwszego Shinobi: mieszkaniec Konohagakure Sai oraz- Czcigodna ponownie włożyła rękę do naczynia losując przeciwnika- samuraj z Kraju Żelaza Urukaku! Zaczniecie pojedynek na znak sędziego.
-Podejdźcie bliżej- Kakashi zwrócił się do dwójki przeciwników- wasz pojedynek rozstrzygnie się, gdy jeden z was będzie niezdolny do walki, gdy Urukaku zadecyduje że zaprezentowałeś się odpowiednio dobrze-tu zwrócił się do mieszkańca Konohy- oraz zakończy się dyskwalifikacją w przypadku zabicia przeciwnika. Zrozumieliście?
-Dla mnie wszystko jest jasne- odpowiedział Urukaku
-Zrozumiałem, możemy zaczynać- potwierdził Sai
-Sai, masz możliwośc wybrania broni na potrzeby tego pojedynku. Jaka jest Twoja decyzja?
-Zostaję przy moim Tantō.
-Skoro tak, zróbcie po 10 kroków w tył, zaczniecie gdy dam wam znak. -Obaj wykonali polecenie sędziego bez zastrzeżeń, ciągle przy tym obserwując reakcje przeciwnika.-Zaczynajcie!
Przemyślenie taktyki pojedynku oraz ocena możliwości przeciwnika trwała zaledwie kilka sekund. Sai doszedł do wniosku, że walcząc tylko i wyłącznie za pomocą broni białej- Tantō, nie pokona samuraja, dla którego katana jest jak druga ręka. Dodatkowo, biorąc pod uwagę jego pozycję- osobistego ochroniarza oraz doradcy Mifune- jego broń musi być zabójczo ostra i wytrzymała. Założę się, że bez problemu przetnie nawet ostrze mojej broni. Mam pewien pomysł. Ten plan powinien zadziałać... Tymczasem ruszył na pewnego siebie Urukaku, który stał nieruchomo mimo zbliżającego się w szybkim tempie przeciwnika. Sai, będąc dwa kroki przed wrogiem, wykonał dwa obroty wokół własnej osi, po pierwszym rzucając trzema shurikenami w stronę lewej ręki chcąc z niej wytrącić katanę. Jako, że Sai był bardzo blisko, Urukaku nie miał szans na odbicie ich, zmuszony został do natychmiastowego przerzucenia broni do prawej ręki. W tym samym momencie wykonując drugi obrót czarnowłosy Shinobi Konohy wykonał cięcie od lewej strony. Nawet tak doświadczony samuraj nie był w stanie zablokować czegoś takiego. Atak był zbyt szybki, shurikeny zmusiły go do zmiany ręki z lewej w której trzymał pierwotnie katanę na prawą, a następujący po tym atak z lewej strony uniemożliwił zablokowanie ciosu. By to zablokować, mieszkaniec Kraju Żelaza musiałby ponownie zmienić uchwyt w prawej dłoni tak, by kataną powstrzymać cios nadchodzący z przeciwległej- lewej strony. Efektem była średniej wielkości rana na udzie.
-Sprytne posunięcie młody. Widzę, że doceniłeś klasę przeciwnika i nie atakujesz w bezpośredni sposób. Jednak co do jednej rzeczy o której zapewne teraz myślisz, nie masz racji.
-Czy aby na pewno?- pewny siebie zwrócił się do zdezorientowanego rywala.
-Samurajowie Wyższej Rangi Pierwszej posługują się bronią na wysokim poziomie niezależnie od ręki w której ją dzierżą.
-Ktoś już kiedyś powiedział- Przeceniłeś swoje możliwości, nie wiedząc nic o moich. 
W tym samym momencie za Urukaku pojawiły się dwa czarno-białe tygrysy. Jeden z nich wyskoczył jako pierwszy przed samuraja skupiając na sobie jego uwagę, drugi natomiast bezpośrednio zaatakował katanę, chwytając ją w zęby.
-Ninpo: Choujuu Kyūshū!
-Co to za technika?! Gdzie jest mój miecz?!
-To dwu-fazowa technika. Rozpoczynając walkę, zbyt mocno skupiłeś się na mnie, na próbie oceny moich możliwości. Nie dostrzegłeś czarnej plamy na wschodniej części areny. To atrament, a właściwie technika klonowania, której użyłem tuż po wejściu na arenę razem z tobą, innymi Geninami oraz Kakashim Hatake. Klon w trakcie mojego obrotowego ataku, gdy ty byłeś całkowicie na mnie skupiony aktywował technikę Ninpo: Chojuu Giga wysyłając za plecy bestie. Resztę już znasz. Wykonując technikę Kyūshū, pozbawiłem cię twojej własnej broni
-Jeśli myślisz, że to koniec...-Urukaku nie dokończył, gdyż czarnowłosy przerwał mu w połowie zdania.
-Tak, to koniec walki. Samuraj bez miecza jest jak człowiek pozbawiony duszy. Oczywiście, straciłeś katanę, jednak wciąż możesz używać wakizashi. Pytanie brzmi: czy jako samuraj nie powinieneś właśnie uznać wyższości przeciwnika wskazując jego zwycięstwo?
-Chyba... Masz rację. Zaimponowałeś mi. Wiedziałeś, że jestem lepszy w walce bronią białą, stąd ten obrotowy atak z shurikenami i tantō. Nawet nie zdążyłem zrobić uniku, wykonałeś precyzyjne cięcie utrudniając mi dalszą walkę. Nie byłbym tak sprawny z rozciętą prawą nogą. Dodatkowo wykorzystałeś moje nadmierne skoncentrowanie na twojej osobie, by pozbawić mnie miecza... Kakashi Hatake- tu samuraj zwrócił się do sędziego pojedynku- pora ogłosić tego oto Shinobi zwycięzcą pierwszego pojedynku.
-Eeee... tak.-sędzia donośnym głosem zwrócił się do wszystkich widzów obecnych na arenie- Zgodnie z zasadami, Samuraj Kraju Żelaza Urukuka uznaje mieszkańca Wioski Ukrytej w Liściach godnym przeciwnikiem i ogłasza go zwycięzcą pojedynku!
-Czy mógłbyś zwrócić mi już moją katanę? Znasz jej wartość dla samuraja.
-Czeka na ciebie na swoim miejscu- w loży honorowej.
-Ukłońcie się sobie na znak szacunku-rozkazał sędzia, niedawni rywale wykonali ten życzliwy gest bez chwili zawahania.


****
(Loża Honorowa)
-Hokage, czy nie uważasz, iż użycie techniki ninjutsu jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku nie powinno zostać uznane za wystarczający powód do dyskwalifikacji?- Z zamyśloną miną i wzrokiem wciąż skierowanym na środek areny do Tsunade zwrócił się Mifune.
-Też o tym myślę. Takie zachowanie jest pogwałceniem kodeksu Samurajów, prawda?
-Zgadza się.
-Jednak jest to egzamin ninja. A w świecie Shinobi dozwolone są wszelkie działania, które pomogłyby nie tylko zwyciężyć w walce, ale również przeżyć, czyż nie?
-To sporna kwestia, jednak nie zmienia to faktu, że członek Twojej wioski zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Z trudem, jednak sam uznaję jego zwycięstwo w walce. Tymczasem, pora na kolejną walkę. Mam nadzieję, że kolejna para zaprezentuje równie wielkie umiejętności zarówno stricte taktyczne jak bojowe.
-Zgadza się, pora wylosować kolejną parę.




*****

Postanowiłem, że każda walka finałowa będzie miała oddzielną notatkę. Doszedłem do wniosku, że będzie to o wiele bardziej atrakcyjne, niż przedstawienie wszystkich walk w jednym chapterze. Dlaczego? Ponieważ takim sposobem, będę mógł opisać walki dokładniej, niż gdybym wrzucił je wszystkie do jednego rozdziału. Mało tego, wpisy z walk egzaminu, będę dodawał o wiele częściej. Jak często? Będzie to kilka notatek w tygodniu, nieco krótszych jednak częściej zamieszczanych. Kolejna pojawi się... jutro :)
Szablon wykonała Sasame Ka z Zatracone Dusze