piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 1-Egzamin: Finały

11. Egzamin: Finały

Konohamaru Sarutobi vs. Black Heart cz.2

Naruto rozglądając się w lekkim zdenerwowaniu tą sytuacją zwrócił uwagę na swojego najbliższego rywala siedzącego w samotności oraz w pełni skupionego. Brązowo-włosy chłopak na szyi miał opaskę Shinobi Konohy której materiał był koloru niebieskiego oraz w tym samym kolorze chustę przewiązaną przez szyję. Ubrany był w ciemnoszary dres, który będąc rozpiętym pokazywał koszulkę ze znakiem Wioski w której się urodził i wychowywał. Czarne spodnie i wysokie buty dopełniały jego ubiór. Siedział na ławce ze złączonymi dłońmi, zaś łokcie podpierał na kolanach. Patrzył zamyślonym wzrokiem w skrawek ziemi tuż przed nim całkowicie ignorując otoczenie, jakby cały ten gwar widzów zgromadzonych na stadionie absolutnie do niego nie docierał. Blondyn z braku lepszego zajęcia w tej chwili podszedł do niego chcąc porozmawiać, oraz stworzyć grunt pod przyszłą relację. Syn Sandaime Hokage nie zwrócił na niego uwagi nawet gdy ten już podszedł i usiadł tuż obok niego.
-Masz jakieś plany na najbliższą godzinę?- spytał chcąc zacząć rozmowę w jak najbardziej naturalny i neutralny sposób
-Eee....-gwałtownie odwrócił głowę w stronę swojego rozmówcy będąc w tak bezceremonialny sposób wyrwanym ze swojego transu- nie zauważyłem jak podchodzisz, ale tak, w pewnym sensie mam pomysł jak spędzić ten czas.
-Czy aby nie przeszkadzam? Podszedłem do ciebie gdy byłeś taki skupiony, ciężko było zwrócić twoją uwagę, teraz mówisz, że masz jakieś plany...
-Nie, to nie tak! Po prostu... Myślałem o mojej kolejnej walce, walce z tobą, o taktyce i sposobach jakie pozwolą mi zdobyć przewagę. Przez wzgląd na mojego ojca nie tyle muszę wygrać, co zrobić wszystko by przechylić szalę zwycięstwa na moją korzyść. Taka jest rola dzieci Hokage-na te słowa Naruto uśmiechnął się w podświadomości.
-Nie zamierzam ci dawać żadnych rad, w końcu jesteśmy przeciwnikami, ale odnoszę wrażenie, że chcesz być Shinobi ze względu na ojca. Ciężko jest nam żyć z takim brzemieniem, ale musimy mieć świadomość, że walczymy tylko dla siebie i o siebie. Nic więcej. Wszystko sprowadza się do tego, że w przypadku zagrożenia życia sam musisz o siebie zadbać. Ideały wielkich ludzi mogą ci przyświecać, jednak nie uratują twojego tyłka. Pamiętaj o tym.
-Nie rozumiesz mnie ponieważ nie znajdujesz się w mojej sytuacji, dlatego twoje rady są delikatnie rzecz ujmując.... chwila, dlaczego mówisz w liczbie mnogiej? -Cholerny dzieciak, dobry jest, zwraca uwagę na szczegół, który starałem się przekazać mimochodem tak, by mógł za jakiś czas zastanowić się nad naszą rozmową. Pora kończyć tę wymianę zdań, zanim dowie się zbyt dużo jeszcze przed walką.
-Teraz to się nie liczy. Za kilkadziesiąt minut zmierzymy się ze sobą i oczekuję od ciebie pełni zaangażowania. Nie zadowolę się walką bez poświęcenia dla niej wszystkiego z twojej strony. Łatwe zwycięstwo nie da żadnej satysfakcji żadnemu z nas. Postaraj się młody. -mówiąc to wstał i odszedł zostawiając Konohamaru samego. Jeśli chce wykorzystać swoje atuty i moje słabe punkty musi przeanalizować każdy szczegół naszego starcia, zaplanować każdy ruch i każdą reakcję. Muszę dać mu czas, no i nie jest tak, że nie mam nic do roboty... Jeśli bym pozwolił Fū umrzeć ot tak w samym centrum wioski to mogłoby się skończyć raczej nieciekawie.
Po odbyciu rozmowy z młodym Genninem udał się do wnętrza stadionu. Po przekroczeniu masywnych ciemno-dębowych, wysokich na 3 metry drzwi, których szerokość przekraczała 2 metry zatrzymał się na chwilę i przykucnął. Po przyłożeniu dłoni do podłoża i chwili skupienia wyczuł chakrę Hokage i wiedział już w którym kierunku musiał się udać. Przemierzając liczne korytarze, który były rozświetlone przez wiszące naprzeciw siebie lampy musiał uważać by natknąć się przypadkiem na kogoś obcego. Oczywiście, mógłby się wtedy wywinąć udając niewinną, dobrze ułożoną osobę która zagubiła się w gąszczu korytarzy, jednak nie chciał wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń. Drugą sprawą była konieczność wyciszenia swojej chakry. Nawet jeśli Tsunade wraz sakurą i resztą medic-ninja byli zajęci to pozostawał jeszcze Kakashi, który mógł go wyczuć i rozpoznać, a na to nie mógł sobie pozwolić.
Naruto zbliżając się coraz bardziej do miejsca w którym wyczuł Czcigoną zachowując czujność zwrócił się do partnera w swojej podświadomości:
-Kyu, mam do ciebie wielką prośbę, od której zależy wszystko co się dalej potoczy. Nie będę teraz potrzebował twojej chakry ani umiejętności bitewnych, dlatego chcę żebyś zrobił dwie rzeczy. Po pierwsze, przekaż temu leniowi leżącemu na kanapie w świeżo wyremontowanym domu by zrobił dwa kolejne klony i kazał im zbierać naturalną energię do trybu Sage. To na wszelki wypadek, gdyby sprawy obrały najgorszy możliwy scenariusz. Gdy już to zrobisz, skup się proszę całkowicie na Nanabim i Fū. Chciałbym żebyś informował mnie o wszystkim co się z nią wiąże, jej stanem, pracą medic ninja, prognozami dotyczącymi jej życia. Proszę cię o to, ponieważ będąc klonem z przekazanym tak niskim poziomem mocy nie będę w stanie ukrywać swojej obecność wśród tak dobrze wyszkolonych Shinobi oraz jednocześnie skupiać się na chakrze Jinchuuriki. Zrozumiałeś?
-Przekazałem już oryginałowi twoje polecenia, teraz zajmuję się drugą prośbą.
-Dokładnie tak działaj, z wyprzedzeniem i skutecznością- pochwalił Kuramę chcąc podtrzymać jego zaangażowanie, jednak ten był już poza zasięgiem komunikacji w podświadomości, gdyż zajmował się teraz stanem zdrowia reanimowanej Kunoichi.
Do Blacka, będącego coraz bliżej celu zaczęły powoli docierać odgłosy z, jak się domyślał, sali operacyjnej. Nerwowe pokrzykiwania, polecenia wydawane przez osobę dowodzącą reanimacją, w tym wypadku Hokage-sama. Zastanawiał się jak idzie akcja, jednak skoro Kurama nie informował go, oznaczało to tyle, że nie działo się nic nadzwyczajnego i stanowi zdrowia Fū nic nie zagraża. Nasz Blond-włosy bohater właśnie dotarł na miejsce, jednak wiedząc, że Hatake również tu jest, postanowił przystanąć na rogu, tuż przed skrętem do poczekalni, znajdującej się naprzeciw drzwi do sali. Czekając tam zwrócił uwagę na dziwne zachowanie Kakashiego, rozglądał się dookoła, na ściany, meble i dekoracje, nerwowo mamrocząc coś pod nosem. Większość z jego słów była dla Naruto niewyraźna, jednak po strzępkach które zrozumiał doszedł do wniosku, że sędzia egzaminów ma obsesję na punkcie dekoracji wnętrz oraz aranżacji pomieszczeń. Wywołało to delikatny chytry i lekko diabelski uśmieszek na twarzy przyczajonego na rogu Genina, który już myślał jak to w przyszłości wykorzystać przeciwko niemu. Po chwili rozmyślania obu Shinobi zostały przerwane przez szczęk otwieranego zamka w drzwiach, które otworzyły się, a Tsunade wraz z Sakurą opuściły salę operacyjną wchodząc do poczekalni, zastając tam zniecierpliwionego Hatake, który wręcz żądał natychmiastowej odpowiedzi.

_________________________________________________________________________________
Tsunade, Retrospekcja

-Cholerny Sai! -wrzasnęła pełna złości Tsunade. Jej twarz była wręcz krwiście czerwona z licznymi pulsującymi żyłkami na szyi oraz skroni.-Shizune! Natychmiast przygotuj salę operacyjną na stadionie i niech Sakura w tej chwili do mnie dołączy! -Podopieczna Gondaime nic nie mówiąc pobiegła poinformować młodą Haruno by tuż po tym biec w stronę szpitalnej części stadionu. Natomiast Hokage tuż po wydaniu polecenia wyskoczyła jak z procy ze swojego dotychczas zajmowanego miejsca na arenę, nie bawiąc się w kurtuazyjne używanie schodów i drzwi. Nie było na to czasu. Po wylądowaniu na piaszczystej arenie z dosyć donośnym dźwiękiem wzbiła kurz wokół siebie, nerwowo rozglądając się na boki.
-Sakura do cholery! -natychmiast po tych słowach różowo-włosa kunoichi stała u boku swojego nauczyciela. -Natychmiast zacznij przypalać największe rany używając chakry, musimy zatamować krwawienie. -Hai sensei!- po czym obie zajęły się natychmiastową i niecierpiącą zwłoki akcją reanimacyjną. Młodsza z Medic Ninja zaczęła przypalać chakrą miejsce w którym oderwane było prawe ramię. Szczęściem w nieszczęściu dla poszkodowanej było to, że po tak brutalnym ataku straciła przytomność. Żaden człowiek będąc świadomym nie wytrzymałby tak wielkiego bólu przypalania ciała żywcem, to jak największa torturą. Zaś Piąta Hokage w tym samym czasie wpuszczała strumieniowo chakrę do kluczowych organów wewnętrznych mieszkanki Taki-Gakure by podtrzymać funkcje życiowe. Niestety, wiele z nich było poważnie uszkodzonych i zbyt długie zwlekanie z operacją na otwartym ciele zakończyłaby się w tylko jeden sposób- śmiercią.  Na szczęście w tym samym momencie obok nich zjawił się oddział ninja konieczny do przetransportowania poszkodowanej na salę operacyjną. Po kilku chwilach byli już w środku. Dowodząca tą akcją przekazała podopiecznym, że nie mają czasu do stracenia i nie mogą sobie zaprzątać w tej chwili głowy czymkolwiek co nie jest związane z uratowaniem jej życia, w tej chwili tylko to się liczyło.
-Sakura, zrobiłaś co ci kazałam?
-Tak Sensei, krwawienie zewnętrzne ustało, jednak gdy wykonywałam zadanie zauważyłam liczne krwotoki wewnętrzne.
-Tym zajmiemy się za chwilę, priorytetem jest teraz wyleczyć kluczowe organy, które teraz już ledwie funkcjonują, jeśli tego nie zrobimy zatrzymanie krwotoku nic nie da. Musimy przywrócić krążenie krwi. Sakura, chcę żebyś ciągle podtrzymywała pacjenta w stanie śpiączki, wiem że sobie poradzisz, liczę na ciebie. Shizune! Ty w tym czasie zajmij się przygotowywaniem lekarstw wzmacniających organizm Mają ją wzmocnić tuż po zakończeniu operacji! -po wydaniu poleceń wszyscy zgromadzeni potwierdzili zrozumienie zadań im przydzielonych i każdy zaczął robić to co do niego należało. Tymczasem Najlepszy Medyczny Ninja świata przed rozpoczęciem zadań które sama sobie wyznaczyła podała pacjentce zmieloną pigułkę ze skrzepniętą krwią dodatkowo naładowując ją chakrą tak, by natychmiast spowolniły przepływ krwi. Bez takiego zabiegu Fū wykrwawiłaby się natychmiast w trakcie operacji. Będąc już w pełni przygotowaną i skupioną Tsunade uwolniła przepływ swojej chakry w dłoniach aktywując technikę Chakura no Mesu, po czym rozcięła nią resztki ubrania zwisające z ciała. Mając już pełny dostęp do klatki piersiowej pewnym, aczkolwiek spokojnym i niewymagającym pośpiechu ruchem rozcięła skórę by uzyskać dostęp do kluczowych organów pacjenta. Otwór ciągnął się od trzeciego górnego żebra, wzdłuż mostka kończąc się kilka centymetrów powyżej pępka. Podane wcześniej pigułki pomogły, jednak ze względu na konieczność natychmiastowych działań, krew nie skrzepła się tak jak powinna, gdyż kilka jej pojedynczych stróżek spłynęło po bokach już bladego niczym sufit brzucha dziewczyny.
-Teraz najważniejsze- pomyślała Tsunade, po czym wsunęła rękę w szczelinę. Celem tego zabiegu było odbudowanie uszkodzonych organów wewnętrznych, lecząc je poprzez zwielokrotniony podział nowych komórek w organizmie. Mimo uszkodzenia wielu punktów witalnych, zajścia nieodwracalnych zmian dla Gondaime wszystko szło zgodnie z jej planem. Nie mogła pozwolić by ktokolwiek umarł w trakcie jej pomocy. Nie znowu. Nawet jeśli nie zależało jej na Fū tak bardzo jak na Danie to nie dopuszczała do siebie myśli, że jej pomoc okaże się bezcelowa.
-Hokage-sama...-Sakura chcąc zwrócić jej uwagę wypowiedziała to niskim głosem, nie doczekała się jednak jakiejkolwiek reakcji.
-Hokage-sama- tym razem nieco głośniej jednak nadal bez jakichkolwiek oznak usłyszenia jej słów..
-Tsunade! -nie chcąc tracić czasu młoda Haruno musiała podnieść głos, nawet jeżeli w przypadku jej mistrza oznaczało to poważne obrażenia, musiała zrozumieć
-Jak śmiesz przerywać mi w takim momencie mała gówniaro! -Hokage nadal udzielając pomocy umierającej dziewczynie powstrzymywała swoją codzienną reakcje na taką niesubordynację jak tylko mogła
-Sensei, to nic nie da -wypowiedziała każde z tych słów ze smutkiem i goryczą w głosie- w jej mózgu zaszły już nieodwracalne zmiany, nie możemy jej pomóc...
-Jeżeli byłabyś moją uczennicą nigdy nie poddałabyś się jeśli chodzi o ratowanie życia drugiego człowieka! -tak sformułowanym zdaniem trafiła w czuły punkt Haruno, którą dotknęły te słowa, jednak utrzymała trzeźwość umysłu.
-Jeżeli walka jest bezcelowa, Medic-Ninja musi iść dalej i pomóc reszcie, nie angażując w to swoich uczuć, tego mnie nauczyłaś. Tutaj nic już nie możemy zrobić. Jej stan pogarsza się niezależnie od nas, odłamki znajdujące się w najważniejszych organach tylko pogarszają stan. Gdybyś chciała je wyciągnąć Sensei, dziewczyna umarłaby natychmiast. To koniec. -Do Czcigodnej wszystkie te słowa docierały jakby w zwolnionym tempie, słyszała je już zniekształcone, jakby po wypowiedzeniu ich przez Sakurę przedzierały się przez mgłę i dopiero po tym trafiały do niej. Obiecałam, że nie pozwolę by ktokolwiek umarł tuż przy mnie... Nie ważne czy to ktoś z mojej czy wrogiej wioski. Obiecałam! Jak mogę teraz zostawić tą dziewczynę i iść dalej? Potok myśli przerwała czyjaś ręka spoczywająca teraz na jej barku. Był to pokrzepiający, dodający otuchy dotyk. Tylko Shizune widziała Hokage w podobnym stanie już wcześniej, tylko ona wiedziała co należy zrobić by jej mentor ponownie nie zatopił się w odmętach rozpaczy i poczucia winy.
-Już dobrze Tsunade, pamiętaj o przysiędze jaką złożyłaś po przyjęciu funkcji Kage Wioski Ukrytej w Liściach. Pamiętasz? "Zrobię wszystko by pomóc osobie potrzebującej pomocy". Wypełniłaś tę obietnicę, ta dziewczyna potrzebowała pomocy i ty zrobiłaś wszystko żeby tej pomocy udzielić.
Nastrój przygnębienia jaki unosił się w sali był nie do zniesienia, atmosfera była tak gęsta, że można byłoby kroić ją nożem, lub kunaiem, lub shurikenem. Jak kto woli.
-Shizune, muszę wyjść, zamkniesz ranę?- zapytała beznamiętnym głosem dowodząca akcją reanimacyjną, odnosząc się do zasklepienia dużej rany na brzuchu mieszkanki Taki-Gakure.
-Oczywiście, o nic się nie martw, a teraz już idź. -słysząc zapewnienie od swojej podopiecznej, że ta wszystkim się zajmie razem z Sakurą wyszły z sali. Tuż po przekroczeniu progu spostrzegły pytające spojrzenie Kakashiego, jakby od odpowiedzi zależało czy spędzi tu jeszcze chwilę czy zniknie w kłębie szarego dymu.

_________________________________________________________________________________
Black Heart

-Naruto! -głos w głowie blondyna był tak donośny, że sprawiał ból w skroniach
-Liczę, że to coś ważnego skoro jesteś tak głośny...
-Hokage przerwała akcję reanimacyjną! Nic nie mogła zrobić, ale to nie zmienia faktu, że za chwilę Nanabi wydostanie się z ciała jinchuuriki. W środku wioski!
-Cholera.... Co powinienem zrobić?
-Po pierwsze powinieneś był skupić się mniej na efektownych technikach walki, ciągłym popisywaniu się przede mną, a bardziej na technikach klanu Uzumaki. Przydałaby nam się teraz silna technika pieczętująca...
-A gdybyśmy mieli wystarczająco silną technikę, co dalej?- zapytał swojego towarzysza najwyraźniej mając pewnego asa w rękawie
-Śmierci jinchuuriki już nie powstrzymamy, możemy jedynie zapieczętować Chōmei w kimś innym, kimś z wystarczająco wielką wolą przetrwania by mógł zwalczyć chęć wydostania się bestii na zewnątrz.
-Jak mógłbym go zapieczętować?
-Ty nie możesz tego zrobić, jesteś na to za słaby, nawet jeśli połączyłbyś się z oryginałem. Nie jesteśmy Akatsuki, dlatego zapieczętować możemy jedynie okrężną drogą...
-Kyu, co masz na myśli?
-Na prawdę, powinieneś bardziej zainteresować się historią świata Shinobi zamiast uczyć się tych wszystkich technik ofensywnych...
-Nie mam czasu na narzekania w tej chwili, o co chodzi?
-W trakcie swojego długiego życia byłem kontrolowany siłą dwukrotnie, za każdym razem przez bardzo silnego Shinobi, jednak obaj mieli jedną cechę wspólną. Byli to członkowie klanu Uchicha. Jeśli znalazłby się ktoś z wystarczająco silnym Sharinganem by złapać w genjutsu tą dziewczynę razem z jej Biju, mogłoby się udać. Wtedy wystarczyłoby tylko w tą samą iluzję złapać nowy pojemnik na Nanabi i dopiero wtedy uśmiercić Fū. Mówię o tym, że gdy jinchuriki wraz ze swoim Biju jest w innym wymiarze i gdy wprowadzi się do tego samego wymiaru kolejną osobę natychmiast uśmiercając poprzedni pojemnik, to Bestia jest zmuszona przybrać nową postać, właśnie tej osoby wprowadzonej do innego wymiaru. Rozumiesz?
-Tak, ale Sharingan wystarczająco silny by tego dokonać, jak rozumiem niezbędna jest technika Tsukuyomi, należy jedynie do dwóch osób. Pierwszą z nich jest Danzō, który gdyby tylko się dowiedział o tym wszystkim natychmiast chciałby zapieczętować Chōmei w samym sobie, wiec ta opcja odpada. Drugą osobą jest Itachi, który poluje na Ogoniaste Bestie więc nie ma szans, żeby go o to poprosić. Coś pominąłem?
-W rzeczy samej... Jesteś klonem więc nie możesz używać technik sensorycznych na wystarczająco wysokim poziomie, który pozwoliłby ci wyczuć zbliżającą się do wioski niesamowicie silną chakrę. To Sharingan.
-Do kogo on należy?
-Teraz to nie jest ważne. Dowiesz się w swoim czasie. Najważniejsze jest to, że z całą pewnością nam pomoże.
-Ostatnie pytanie, ile czasu zajmie mu dotarcie do wioski?
-Myślę, że za nieco ponad 2 godziny powinien pojawić się na arenie.
-Dlaczego miałby właśnie na... nie ważne, nie mamy czasu do stracenia. Mam już plan. Dziękuję za pomoc i do usłyszenia -kończąc rozmowę zerwał połączenie z Kuramą. W czasie prowadzenia swojego wewnętrznego dialogu Hatake dowiedział się jaki jest stan pacjentki po czym poinformował Hokage o swojej decyzji. Dyskutując nad rozwiązaniem doszli do wniosku, że najlepiej będzie kontynuować turniej po to, aby dostarczyć zgromadzonym widzom jak największą dawkę emocji. Po podjęciu decyzji ta dwójka wraz z Sakurą i Shizune która skończyła już zszywać Fū ruszyła szybkim krokiem na stadion, najprawdopodobniej by ogłosić swoją decyzję.
Tymczasem Black mając już wolną drogę ruszył do sali gdzie znajdował się umierający jinchuuriki. Pomieszczenie to wyglądało jak każda inna sala szpitalna, ściany pomalowane były na stonowany, kremowy kolor z kilkoma zawieszonymi obrazami przedstawiającymi piękno łona natury. Dookoła łóżka rozstawiona była medyczna aparatura do podtrzymywania życia, natomiast sama poszkodowana przykryta była śnieżnobiałą kołdrą. Klatka piersiowa pozostała odsłonięta gdyż duża rana ciągnąca się od linii piersi do pępka potrzebowała jak najwięcej tlenu by poprawnie się zagoić Chociaż to było bezcelowe, gdyż ona i tak nie będzie się tym już przejmowała Nie przeżyje. Niestety. Obiecany jej pojedynek, który miał odbyć się po upływie równo roku nigdy już się nie odbędzie. A przynajmniej nie z nią jako jinchuuriki.
Naruto odchodząc jak najdalej od leżącej na łóżku kunoichi by nie wywołać u niej jakichkolwiek komplikacji wykonywaną techniką wykonał serię pieczęci wypowiadając jej nazwę
-Kuchiyose no Jutsu! -tuż obok niego z tumanu białego dymu wyłoniła się postać żaby
-Witaj Gerotora, mam dla ciebie zadanie -zaczął
-Witaj Naruto, to twoje pierwsze bezpośrednie przywołanie mnie, w czym mogę ci pomóc?
-Widzisz tą dziewczynę leżącą na łóżku? Jest umierająca i nie można jej pomóc. Problem polega na tym, że jest jinchuuriki i gdy umrze jej bestia wyjdzie na wolność w środku wioski. A jakby sam fakt ataku bestii na wioskę był zbyt mało problematyczny, to znajdują się w niej osoby chcące zgarnąć ogoniastą bestię dla siebie, a na to nie mogę pozwolić. Przechodząc do sedna, jesteś żabim Strażnikiem Pieczęci i nie ma na świecie lepiej wyszkolonej osoby w Fuuinjutsu od ciebie. Chcę abyś przez następne 3 godziny utrzymywał pieczęć Biju, zamykając Nanabiego w ciele dziewczyny. Tylko tyle. W tym czasie załatwię wszystkie inne sprawy związane z przeniesieniem siedmioogoniastego do innego jinchuuriki. Nie będzie to dla ciebie problemem?
-Myślę, że spokojnie dam radę tyle wytrzymać, o pieczęć nie musisz się martwić, tylko.. zrób całą resztę właściwie.- żaba w odpowiedzi dostała kiwnięcie głową. Widząc, że Naruto zrozumiał wszystko, podeszła do Fū i zaczęła proces umacniania pieczęci. W tym samym czasie Blondyn nie chcąc marnować więcej czasu wyjął z kabury kunai Latającego Boga Piorunów po czym rzucił nim w białe drzwi. Już po chwili pojawił się obok niego oryginał, który myśląc, że zostanie przyzwany dopiero w sytuacji kryzysowej ustawiony był w pozycji umożliwiającej natychmiastowy atak.
-Kyu, przekaż mu wszystko -zwrócił się w podświadomości z poleceniem, sam nie zamierzając marnować czasu jednocześnie kierując się w stronę drzwi. Wyciągając z nich kunai zwrócił się jeszcze do oryginału- Chroń tego pomieszczenia, gdyby ktoś próbował się tu dostać złap go w iluzję przedstawiającą wszystko w jak najlepszym porządku oraz zasugeruj, że intruz miał coś do zrobienia w innym miejscu. To powinno załatwić sprawę. Jeszcze jedno, być może będę cię jeszcze potrzebował. Mam przeczucie, że to nie będzie zwyczajna walka...
Uznając, że rozmowa na tym się skończyła, otworzywszy drzwi szybkim krokiem ruszył w stronę areny, gdzie miał się odbyć jego pojedynek, oraz gdzie miał się pojawić tajemniczy Sharingan

CDN

_________________________________________________________________________________
Od autora.
Notatkę dedykuję wyjątkowej osobie, która powstrzymała mnie od zrobienia czegoś wbrew sobie już w zalążku. Kaja Jelonek, dziękuję za przypomnienie mi, że robię to wszystko tylko dla siebie, że piszę tylko dla siebie. I dopóki robię to właśnie w ten sposób, jestem przekonany co do jakości notatek. W końcu, chcę stworzyć historię inną niż wszystkie umiejscowione w uniwersum Naruto. Chcę stworzyć taką historię, którą sam zawsze chciałem przeczytać, a nie mogłem, ponieważ każdemu wynalezionemu przeze mnie blogowi czegoś brakowało. Już wiem czym jest magiczne "TO COŚ", dzięki temu wiem co mam dalej robić.
Do usłyszenia, nowa notka pojawi się w najbliższym wolnym czasie. Be ready niggas! :)


17 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział. Tyle intrygujących spraw, że aż... nie mam słowa. Zbliża się interesująca walka oraz ten tajemniczy nieznajomy. Czekam cierpliwie na nexta. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez kitu ten blog jest dla mnie za madry.. tyle tu tego wszystkiego takie poukadane. widac ze masz pomysl na to opowiadanie. wiesz ja czytam baaardzo duzo opowiadan z Naruto ale smialo moge stwierdzic ze ten kwalifikuje sie do najlepszych! piszesz bardzo dojrzale i widac ze kazde slowo w tym rozdziale bylo przemyslane bardzo dokladnie. jestem bardzo ciekawa co stanie sie z ta bestia i w kim masz zamiar ja uniescic. W Naruto a moze w Konohamaru? xd. nwm taka mysl mnie naszla xd. taaa ale znajac mbie pewbie nie trafilam bo ciecie i twojego opowiaadania nie da sie przewidziec xd. takze nie pozostaje m nic innego jak wytrwale czekac na nastepny rozdzial :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka bardzo dobrze ci wyszła , czekam na kolejną , pozdrawiam i życzę weny .

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, czuję się taka wyróżniona ;p Jak karp na Wigilii przed ścięciem... Ale to jednak zawsze wyróżnienie.
    Cieszę się, że jednak nie zrobiłeś niczego wbrew sobie, ale mam nadzieję, że tylko uświadomiłam Ci Twoje czyny i przypomniałam Ci je, niżelibym miała Cię do nich zmuszać. Ale raczej wszystko odebrałeś we właściwy sposób, więc ok.
    Rozdział mi się podobał. Naprawdę. Mimo, że nie było walki, była akcja, było tempo narzucone przez Ciebie, ale w irracjonalny sposób ono nie skracało opisów czy akcji, ale dodawało jej takiego dynamizmu. Opisy jak zawsze naprawdę dobre, mogłabym je czytać godzinami. I w końcu, myśli bohatera. Pojawiły się, z czego ja się przeogromnie cieszę. Mogę teraz sobie narzucać swoją wizję Naruto, która będzie inna, ale będzie nadal podlegała Tobie. Nie wiem, może to źle, ale czasem lubię myśleć, że postać zrobiła coś zupełnie innego, niż ktoś napisał. Ot, takie małe odbieganie od czegoś, co zostało mi narzucone.
    Tylko zauważyłam jedną, trochę niepokojącą rzecz. Wszyscy Twoi bohaterzy różnią się od kanonu. To akurat dobrze, ale z wszystkich robisz takich koksów nie do ruszenia. A przypominam, są to sami GENINI! Ok, wyjątki się zdarzają, tak, to urozmaici rozdział, ale trochę naciągasz rzeczywistość lub kreujesz zupełnie nową, w której pojęcie "bycie słabszym, żeby móc stać się silnym" nie istnieje. Ok, na początku może te osoby były słabe, ale tego jawnie nie opisałeś. Konohamaru także zapowiada się na boss'a nie do wychuchania, a przypomnę, że on raczej nie miał się od kogo uczyć. Dziadek Hokage ciągle w pracy, wujek także na misjach i w dodatku wychowuje innych shinobi, po prostu albo musiał sam to opanować, albo... jest koksem od urodzenia...
    Takie zmienianie postaci na pewno będzie bardziej ciekawe, bo i walki staną się inne, niżeliby mieli walczyć dzieciaki w sposób "rzucę kunai'em, może trafię!". Jednak przechodzisz na zupełnie inny poziom, któremu nie wiem czy podołasz. Zaginanie fikcji w opowiadaniach jest banałem, przeniesienie prawdy do czegoś wyimaginowanego to już coś. Niemniej, wierzę w Ciebie.
    Jeszcze jedno. Ta cała Fu, sru, czy jak jej tam, jest tym całym kontenerem, nie? A Naruto tymczasowo, że tak powiem, zablokował jej przepływ jej "demonicznej" chakry, tak? (Chyba, że coś źle zrozumiałam...) Więc czemu nie może jej odblokować, by mogła się zregenerować, czy nawet własną chakrą jej pomóc? Chakry Bijuu podobno ze sobą współgrają, czy co. Chyba, że ta dziewczyna naprawdę jest w takim stanie, że najlepszy medic-ninja nie może jej pomóc, jej własny monster ma ją gdzieś, a Naruto nic nie robi oprócz tego, że przejmuje się ogoniastą bestią w środku wioski, którą tak naprawdę powinien nienawidzić, czy coś. Ale to może ja jestem taka sceptyczna, czy ignorancka.
    No i tajemniczy ktoś, zmierzający do wioski. Ciekawy wątek, nie powiem, ale mam taka cichą nadzieję, że to Sasuke. Lub Itachi. Whatever, bylebyś go ładnie opisał c;
    Jeszcze wracając, zauważyłam, że tak naprawdę skupiasz się na postaci klona... To bardziej z jego perspektywy wszystko opisujesz, a na oryginał prowokacyjnie srasz. Lubię to. Takie niekonwencjonalne traktowanie kogoś prawdziwego i skupiając się na rzeczy tak naprawdę ulotniejszej i mniej ważnej. Zazwyczaj to klony się pomija, a tu mnie fajnie zaskoczyłeś. Oryginałowi mówisz chwilowo "Spierdalaj", a główną postacią robisz bardzo nietrwałego klona. Chociaż to i tak Naruto, więc poglądy jego i tego prawdziwego są takie same, to i tak super pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalsza część:
      Co do pairingu... Mnie o zdanie nie pytaj, bo ja jestem yaoistką i pewnie bym chciała SasuNaru... Po prostu pisz, a dziewczyną dla Uzumakiego sprytnie pomijaj. Nie potrzeba wprowadzać "miłosnego, romantycznego wątku o nieskazitelnie mocnej więzi między jednym wielkim i chętnym otworem i długim, napalonym prętem". Serio, nie produkuj się nad tym, bo zrobisz znowu coś wbrew sobie. Chyba że chcesz, to ten. Ale wiedź, że jeśli nagle w jakiejś tam walce Naruto, na plac boju przybiegnie jego "ukochana (ukochany?...)"i za niego zginie... boże, tak Cię zjadę...Naprawdę, to tak oklepane. Twórz coś awangardowego, bo mało jest takich specyficznych rzeczy w Internecie. Zresztą, pisanie pod publikę nie jest szczytem Twoich marzeń, prawda?
      Wiesz, czego mi jeszcze tu brakuje? Króciutkich, refleksyjnych tekstów. Ja jestem maniaczką refleksji, sama na blogu dużo refleksji publikuje (zresztą, jeśli byś chciał trochę skonfrontować się słownie to wiesz do kogo pisać) i ja tym żyje. Chociaż więcej od Ciebie wymagać nie mogę, bo robisz kawał dobrej roboty, to jednak przedstawiłam swoje zastrzeżenia. Czyżby to były pierwsze uwagi skierowane do Ciebie? ;p
      Wiesz, czytanie Twoich tekstów nie wymaga zbytniej uwagi, czy koncentracji, bo wszystkie informacje po prostu wpadają do głowy. Czy to dobrze, nie wiem. Ja tam wolę od czasu do czasu cięższe teksty, bym mogła trochę przemyśleć dany mi temat. Kocham doszukiwać się ukrytego dna w słowach, ale nie czytać między wierszami. Te dwie rzeczy różnią się od siebie całkowicie - nie pomyl ich tylko.
      Trochę odbiegłam od tematu, ale moje zdanie o Tobie raczej jest takie samo; teraz może nieco bardziej myśli "Spieprz to, a Cię normalnie powieszę", niż "Wal się pan".
      Żebym jednak mogła bardziej się wypowiedzieć, musiałabym Cię znać. A tak nie jest. Próbuj zostawić część siebie w tekstach, bym mogła jej odszukać, a potem jawnie olać. Nigdy nie wiem, czy ktoś udaje, czy taki jest. Ale Ty próbuj; może Cię znajdę c;

      Kaja Jelonek

      Usuń
    2. Ok, to będzie długa wiadomość... :D
      "Konohamaru także zapowiada się na boss'a nie do wychuchania, a przypomnę, że on raczej nie miał się od kogo uczyć"

      -Zostało to wyjaśnione w trakcie jego walki z Moirą Inami, a przynajmniej w takiej ilości jaką chciałem wyjaśnić na ten konkretny moment. Co mam na myśli? Nie chcę i nie zamierzam opisywać postaci dokładnie tak jak sobie to zaplanowałem, ponieważ na opisanie chociaż jednej z nich musiałbym poświęcić min. 30 stron w Wordzie. Wszystko w swoim czasie, odpowiednio dawkowane :P

      "
      Naruto tymczasowo, że tak powiem, zablokował jej przepływ jej "demonicznej" chakry, tak?"

      -Nie do końca, nie to jest powodem. Chodzi o to, że Fu jest tak bardzo zmasakrowana, że czas potrzebny Biju na uleczenie jej byłby dłuższy niż czas aż ona umrze. Naruto wezwał Gerotorę, by umocnił pieczęć Chomei (nie chce mi się tutaj wstawiać tych akcentujących znaczków) po to, aby możliwie jak najbardziej opóźnić ekstrakcję Siedmioogoniastej. Śmierć Fu jest nieunikniona.
      Od razu odniosę się tutaj do kolejnego fragmentu w twojej wypowiedzi, ja lubię zarówno niedopowiedzenia (miejsce gdzie czytelnik może dodać coś od siebie i wbrew pozorom jest sporo takich miejsc- byłoby więcej gdybym olał wyjaśnienia i kazał wam samodzielnie się nad tym głowić), zawieranie treści między wierszami jak i drugie dno w tekstach, jednak unikam tego jak tylko mogę. Dlaczego? Pewien staruszek w Holandii powiedział mi kiedyś czym jest inteligencja. To nie operowanie trudnymi słowami, używanie porównań, metafor, peryfraz. Inteligencja to nie wyjaśnienie prostej rzeczy w skomplikowany sposób, lecz wyjaśnienie rzeczy cholernie trudnej w łatwy, przystępny i zrozumiały dla innych sposób. Dlatego właśnie ubieram wszystko w słowa tak, żebyście mogli dosłownie mieć akcję przed oczami, poczuć się jak jej uczestnik.

      "Naruto nic nie robi oprócz tego, że przejmuje się ogoniastą bestią w środku wioski, którą tak naprawdę powinien nienawidzić, czy coś."

      -Pytanie w istocie cholernie ciekawe, a przynajmniej odpowiedź na nie właśnie taka by była. Aczkolwiek nie mogę jej udzielić, ponieważ będzie ona zdradzała fabułę. (PS. Odpowiedź znajdzie się w cyklu 'Rozdział 0')


      Napisałaś, że lubisz cięższe myślenie, analizowanie rzeczywistości, myślenie o wszystkim co dzieje się dookoła (ok, nie napisałaś dokładnie tak, ale takie są moje wnioski). Może wpadniesz na mojego drugiego bloga? Nie dotyczy on co prawda anime lub czegokolwiek z tematyki rozrywki, ale myślę, że odnalazłabyś tam to czego szukasz ;) Widzę, że miałbym z tobą o czym porozmawiać na priv.
      GG: 13191887
      Do usłyszenia :)

      Usuń
    3. Kaja, a co do twojej wypowiedzi (nieprzychylnej bądź co bądź) o tym, że każdy z bohaterów w mojej historii jest przypakowany, mega silny i w ogóle jest bossem to:
      1) W serii Naruto każde pokolenie miało swoich geniuszy, Kakashi i Obito, Trójka Sanninów, cały klan Uchiha, formacja Ino-Shika-Chō. Zawsze istnieją Shinobi silniejsi od reszty. Jednak musisz pamiętać, że nie wszyscy u mnie to mega silni Shinobi zdolni w pojedynkę pokonać np. Hokage czy Raikage. Odpowiedź na pytanie była zawarta w poprzednich rozdziałach, między wierszami :P Nie bez powodu Black Heart jest tak silny (o tym skąd tak wielka moc już wkrótce), to samo tyczy się Bee (o którym jak dotąd wspomniałem pobieżnie, ale powiedziałem że w pewnym momencie przeszłości gdy się spotkali, to Bee był lepszym Shinobi od Naruto).

      Usuń
    4. Czy moja wypowiedź wydała Ci się nieprzychylna? W moim rozumowaniu poruszyłam takie tematy, które najbardziej nie dają mi spokoju lub mam co do niej pewne sprzeczności, które chcę rozwiać. Gorsze jest krytykowanie tego, co się napisało, a nie tego, jak to się zrobiło. Może to już mania wielkości, ale prawie zawsze, gdy czytam jakieś opowiadanie i je komentuję, jeśli mam powody to piszę nie o wykonaniu (chociaż ono też się liczy), ale o tym, co bohaterowie robią, jak się zachowują i co myślą. To takie optymistyczne myślenie - że jest się na tyle niedorozwiniętym, że próbuje się podważyć poglądy innych. Cenię sobie tę cechę. A widać tu, że zażarcie bronisz swoich racji, więc ok, masz swoje zdanie.
      Co do inteligencji. To według mnie nie więcej, nie mniej niż pozyskiwanie pewnych informacji lub ich tracenie i w odpowiednich momentach wyciągnięcie ich na zewnątrz; nie żeby komuś zaimponować, tylko żeby podyskutować z samym sobą, by sprawdzić, czy z czasem one się zmieniły lub zostały na tym samym marnym poziomie. Inteligencja prowadzi tak naprawdę do samoistnego wyniszczania mózgu. Pojmujesz za dużo rzeczy, których pojąć nie powinieneś. Hm, wyraziłeś się tu tak, jakby osoby inteligentne były zmuszane do tłumaczenia innym swojego zdania; a dla mnie to już pewien stopień głupoty. Tłumaczenie czyichś poglądów, by inny je zrozumiał jest dennym próbowaniem przekonania kogoś do swoich obiekcji. Nie wiem, może to podchodzi pod sadyzm, ale chyba nie o to Ci chodziło.
      "To nie operowanie trudnymi słowami, używanie porównań, metafor, peryfraz. Inteligencja to nie wyjaśnienie prostej rzeczy w skomplikowany sposób, lecz wyjaśnienie rzeczy cholernie trudnej w łatwy, przystępny i zrozumiały dla innych sposób."
      To zupełnie tak, jakby trzeba było komuś tłumaczyć swoje myśli. A jest to absurdalne, bo wiele geniuszy, nie tłumaczyło swoich działań, ale podało wystarczające powody na to, że ich myśli są prawdziwe. To trochę tak, jakby mordercy, którzy są ogromnie inteligentni i sprytni, by:
      1) będąc nie zauważonym :
      a) uprowadzić ofiarę
      b) przetransportować ją w miejsce, którego nikt nie będzie podejrzewał i jest zabezpieczone przed ewentualną ucieczką ofiary
      c) przetrzymać ją
      2) zatuszować wszystkie dowody, nie sprowadzając na siebie żadnych podejrzeń
      a) mieć alibi
      3) Zachowywać się normalnie.
      Przekonywali do swoich racji... policjanta. Chociaż tutaj jeszcze zależy, czy taka osoba miała motyw, czy była seryjnym zabójcą. Ale chyba za bardzo odbiegam.
      Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie tłumaczył się czemu myśli tak, a nie inaczej. Po prostu jego poglądy na świat są takie, a nie inne i nie umie wytłumaczyć, czemu brzydzi się pocałunków, ale na ruchające się koty patrzy z rozbawieniem. Inni mogą dochodzić do wniosków, czemu tak jest; ale nie on. On jest nieuświadomiony. Zresztą, jak wszyscy. U siebie nie dostrzegamy tego, co takiego robimy, inni nam to mówią, a my jawnie to ignorujemy.

      Usuń
    5. Ale teraz to chyba wyolbrzymiam. Cieszę się, że tworzysz coś, żeby inni mogli zrozumieć namiastkę Twoich obiekcji. Najgorzej w takich chwilach mają się schizofrenicy; ale ich po prostu zamyka się w wariatkowie.
      Na razie przedstawiłeś tylko tych silnych shinobi, więc z założenia samowolnie wpadłam na takie sformułowanie. Albo te mało istotne osoby po prostu pominęłam, a które były słabe. Jest jeszcze opcja, że normalnie zapomniałam; mówiłam, że już dawno przeczytałam rozdziały, a niesystematyczne przypominanie sobie tego, co już się działo jest na moją niekorzyść.
      I tutaj kurde, mam problem. Nie mam GG... Ale ok, zainstaluję sobie, założę konto i na pewno Ci o tym powiem.
      Właśnie widzę Twojego drugiego bloga i ubolewam nad tym, że nie można pisać tam komentarzy - byłoby to dla mnie wygodniejsze, ale pewnie naraziłbyś się na odwiedziny pustaków, który połowy zasobów słów, które tam używasz, po prostu nie znają. Właśnie! Przypomniało mi się.
      Miałam to wcześniejszym komentarzu napisać, ale mi umknęło.
      Widać, że bawisz się słowem. Widać, że bezczelnie i bezgranicznie posługujesz się grą słowną tak, aby było drugie dno, ale mało widoczne. Nie powiem, że to kocham, bo z wiadomością, że jestem tylko gówniarą pomyślisz sobie, że założę Twój fanklub (w sumie, czemu nie? ;p) i będę mówić jaki to nie jesteś. Ale na pewno to lubię i to bardzo.

      Kaja Jelonek

      Usuń
  5. Witam,
    rozdział boski, po prostu genialny.... zastanawia mnie który z nich zwycięży.... bo przy tym rozdziale, czytając wypowiedzi Naruto odniosłam wrażenie, że chce aby Konohamaru wygrał... no chyba, że zjawi się Itachi i po egzaminie... szkoda mi Fuu, ale cóż tak musi być...
    ach jeszcze dodam, że szablon jest fantastyczny...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam serdecznie :)
    Zgłosiłeś swojego bloga do katalogu Świat Blogów Narutomania. Został on dodany do spisu. Znajdziesz go w poście "Naruciak nr. 279".

    Pozdrawiam.
    http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. ach Fuu-chan T.T I moja ulubiona postać poszła do piachu. No trudno. Jak tak dalej pójdzie, to zacznie zaciągać "Grą o tron" xD
    Ale przechodząc do konkretów. Po pierwsze chwalę szablon, bardzo ładny :) Po drugie wielki błąd! Konohamaru nie jest synem trzeciego! Jest jego wnukiem! no chyba, że ominął mnie fragment opowiadania w którym podkreślałeś tą zmianę w stosunku do oryginału. Na razie tyle, notka jedna z lepszych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane. Bardzo dziękuję za dołączenie swojego bloga do Lapidarium Narutowskiego. Pozdrawiam i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne opowiadanie. Zapraszam też na mojego bloga http://naruto-bij.blogspot.com/?m=1.

    A.W.

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój szablon został wybrany do konkursu na "Szablon Miesiąca".
    Więcej szczegółów u nas :)

    Pozdrawiam
    http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Zastanawia mnie, jak bardzo różnią się nasze pojęcia "w najbliższym wolnym czasie". Trochę sprowokowałeś mnie tymi słowami. Również dałeś sobie zabezpieczenie, w razie złamania słowa. Bo to w TWOIM najbliższym czasie ma się coś pojawić, a nie precyzując tego pojęcia pod Twoje warunki życia, skazałeś mnie na nie wiadomo jaką ilość czekania. Sprytne.
    Jestem niepocieszona, że nie podałeś przynajmniej zbliżonego okresu, w którym pojawiłby się rozdział. I tak, oto zgłaszam swoje zażalenia.
    Najwyraźniej, Ty także lubisz prowokować. Ciekawe, jak bardzo rozwiniętą masz tą umiejętność, bo na razie świetnie Ci to idzie. ;p
    Moje pytanie brzmi: Będziesz prowokował dalej, czy nadal będziesz się tak umiejętnie zabezpieczał słowami? Bo i to i to Ci wychodzi.
    Cóż, nie wiem, czym to jest spowodowane, ale zanikasz. A porzucenie tego bloga byłoby dla mnie już czystą głupotą, z nutką kolejnej bardzo wymierzonej prowokacji.
    Pozdrawiam, czekając na coś. Cokolwiek. Jakikolwiek odzew. Serio, to nie boli.

    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Zatracone Dusze