poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 1- Egzamin: Finały

10. Egzamin: Finały

Konohamaru Sarutobi vs. Black Heart cz.1


Sędzia patrząc na pospiesznie oddalających się medycznych ninja wraz z mieszkanką Takigakure, która potrzebowała natychmiastowej pomocy. Szarowłosy Shinobi miał świadomość, że liczy się każda sekunda jeśli chcą uratować jej życie, jednocześnie zdając sobie sprawę, że uratowanie jej wcale nie będzie proste i zajmie trochę czasu. Jako że na arenie nie znajdował się już Hokage będący gospodarzem turnieju, to on decydował o tym co będzie dalej. Wybór był prosty, ponieważ istniały tylko dwie opcje. Mógł przerwać turniej i miałby do tego podstawy oraz uzasadnienie, lub zrobić przerwę do czasu aż medyczni ninja udzielą niezbędnej pierwszej pomocy Fū i to Tsunade będzie mogła podjąć ostateczną decyzję. Po chwili spędzonej na rozważaniu za i przeciw obu tych możliwości, zwrócił się do zgromadzonej publiczności by ogłosić swój werdykt.
-Ze względu na zaistniałą sytuację zdecydowałem zrobić wyjątkową godzinną przerwę! Jeśli do tego czasu  na stadion nie wróci Hokage wioski Ukrytej w Liściach turniej zostanie przerwany! -wśród zgromadzonych na arenie widzów rozeszła się fala niezadowolenia, aczkolwiek była ona wsparta zrozumieniem, w końcu nie na każdym turnieju mają miejsce takie wydarzenia. Wszyscy jednak byli bardzo ciekawi dalszych pojedynków.
-Jeśli pozostałe dwie walki będą trzymały ten poziom to mogę czekać nawet do jutra!
-Właśnie! Tylko spójrzcie w jakim stanie jest Sai! A z jego przeciwnikiem jest jeszcze gorzej! To była fenomenalna walka, ja zostaję!
-Ja też- wszystko było jasne. Mimo niezadowolenia każdy ze zgromadzonych na tym jakże pasjonującym egzaminie nie zamierzał się stąd ruszać, nie po takiej walce, która być może jest dopiero preludium do kolejnych, jeszcze lepszych i bardziej widowiskowych starć.
-To była dobra decyzja. Udało mi się podtrzymać zainteresowanie turniejem publiczności oraz zostawiłem podjęcie Tsunade-sama. Będę ją musiał powiadomić jak najszybciej o tym, ale najpierw muszę porozmawiać z Saiem- kończąc swój wewnętrzny monolog skierował się do szatni znajdujących się w głębi stadionu, w której mieszkaniec Konohy powinien właśnie się przebierać ze zniszczonych ubrań i opatrywać rany. Gdy już dotarł na miejsce jego "cel" kończył opatrywać największą z ran, zabliźniając jej koniec znajdujący się tuż pod pępkiem.
-Powiadają, że kobiety kochają blizny -rozpoczął rozmowę Kakashi chcąc by brzmiała jak najbardziej naturalnie, będąc jednocześnie pod wrażeniem, że Sai jest w stanie używać medic ninjutsu na tak wysokim poziomie. -Czym jeszcze zaskoczy mnie ten dzieciak?
-Kakashi, ty jesteś najlepszym dowodem na to, że to co mówisz jest tylko pięknym kłamstwem...-obecny w pomieszczeniu Jounin uniósł pytająco brew nie do końca rozumiejąc tok myślenia członka drużyny 7
- Mam na myśli twoją bliznę na twoim lewym oku. Wygląda groźnie, pokazuje w pewnym sensie twoją siłę i chęć obrony wioski bez względu na koszty, ale mimo to nie przyciągasz kobiet. Mógłbym powiedzieć, że wręcz je odpychasz- ostatnie zdanie powiedział prawie bezgłośnie, nie chcąc zawstydzać swojego metora bardziej niż było to konieczne. Ten jednak wszystko usłyszał, udając tylko że jest inaczej.
-Cóż, pokerowa twarz nigdy nie była twoją mocną stroną a myślę powinna, ze względu na tę maskę.
-Skoro wstęp mamy już za sobą pozwól, że przejdę do sedna mojej wizyty- szybko uciął temat chcąc porozmawiać zupełnie poważnie.
-Wszystko rozumiem. Jeśli czcigodna wraz z Sakurą nie dadzą uratować mojego ex-przeciwnika, zostanę zdyskwalifikowany, a druga walka półfinałowa stanie się walką finałową. Mam rację Kakashi-sensei?
-Cieszę się, że jesteś świadomy swojego okropnego czynu, ale to nie wszystko...- znacząco przeciągnął ostatnie trzy słowa, chcąc podkreślić powagę zaistniałej sytuacji
-Poczekaj, jesteś w błędzie jeśli myślisz iż uważam swój atak za nieadekwatny do sytuacji. Wręcz przeciwnie, był on jak najbardziej odpowiedni, nie był konieczny, ale był właściwy. Popatrz, w czasach pokoju wszyscy żyją zbyt beztrosko, podchodzą do walk, treningów, pojedynków ze zbyt dużym spokojem, instynktem samozachowawczym. Fakt, że jest to "tylko" egzamin na Chunina niczego nie zmienia. Fakt ten oznacza tyle, że dzieci otrzymujący misje pomocy staruszkom w zakupach, złapania kota-uciekiniera zmieniają się w shinobi biorących udział w walkach z wrogami, a tu nie ma miejsca na pacyfizm.-mówiąc to patrzył swojemu nauczycielowi prosto w oczy ze spokojem, podkreślając każde słowo tak, by rozmówca zrozumiał jego intencje.
-Sai, słyszysz co mówisz? To egzamin na Chunina, a nie wojna. Tu panują inne zasady!
-Zasady powiadasz... Tak bardzo lubisz prawić o nich wszystkim dookoła, opowiadać w trudnych dla ciebie momentach, masz wtedy zwyczaj cytować swojego przyjaciela. "W świecie ninja, ci którzy nie przestrzegają zasad to śmiecie. Ale Ci, którzy nie dbają o swoich przyjaciół, są gorsi od śmieci", tak to brzmi prawda?
-Jak śmiesz odwoływać się w tej rozmowie do Obito...
-Tak często powtarzasz te słowa, że chyba sam zgubiłeś ich sens, utraciłeś go, gdzieś ci umknął, a ty tego nawet nie zauważyłeś. -Kontynuował  jakby nie słysząc słów swojego mentora- Mamy teraz czasy pokoju, jednak w świecie ninja pokój nie trwa wiecznie. Istnieją setki powodów dobrych do rozpętania wojny, a my nigdy nie wiemy z której strony ona nadejdzie. Pławimy się w pokoju, którego wypadkową jest spokój, a on daje nam komfort jednocześnie rozleniwiając nas, czyni nas coraz słabszymi. Pamiętasz jak przebiegały egzaminy tutaj, w wiosce założonej przez wielkiego Hashirame w trakcie wojen?  -tutaj czarnowłosy Genin zrobił pauzę dając czas na odpowiedź, która jednak nigdy nie nadeszła- Wszystkie egzaminy były wtedy bardzo podobne, trudne, nie było w nich miejsca na lekceważenie rywala. Gdyby tak było, skutkiem byłaby porażka Konohy na wszystkich frontach, zostalibyśmy zgładzeni i zapomniani przez historię. Właśnie dzięki takim, a nie innym przebiegom egzaminów z er wojen byliśmy silni jak nigdy, za to teraz stajemy się słabi jak nigdy. Nie zrozum mnie źle, nie popadłem w skrajność i nie chcę egzaminów takich jak z Wioski Krwawej Mgły, nie chcę jednak egzaminów takich jak obecnie. -Sai swoim tempem wypowiadania słów, emocji im nadawanych, pewności co do słuszności każdego zdania wskazał tor dyskusji, całkowicie dominując nad Kakashim
- Zasady powiadasz... Może jestem śmieciem nie przestrzegając zasad egzaminu. Myślę, że nim jestem. Jednak tylko tacy śmiecie jak ja będą w stanie ochronić innych w trakcie niebezpieczeństwa. A co do mojej techniki... Jeśli z Fū wszystko będzie w porządku, a ja będę mógł walczyć w finale oraz jeśli ilość mojej chakry na to pozwoli, nie zawaham się wtedy użyć jej ponownie. Jako sędzia musisz być przygotowany na jej efekty.
Po zakończeniu swojej tyrady Sai patrzył na Kopiującego Ninja i już nie był pewien, czy komentarz o pokerowej twarzy z początku rozmowy był słuszny, gdyż jego mina nie wyrażała nic. Ani zdziwienia, zaskoczenia, szoku, niedowierzania, złości ani zrozumienia czy akceptacji wobec takiego sposobu patrzenia na świat, obrania właśnie takiej drogi.
-Mówiłeś że jest coś jeszcze oprócz możliwości zdyskwalifikowania mnie w przypadku śmierci kunoichi Takigakure. O co chodzi?
Synowi Białego Kła chwilę zajęło przestawienia się z analizowania poprzednich słów podopiecznego na skupienie się na jego obecnej wypowiedzi, jednak gdy już to zrobił, odpowiedź zdziwiła Saia
-Jeśli Fū umrze zostaniesz oskarżony o morderstwo oraz najprawdopodobniej skazany. Możesz nie przestrzegać zasad, ale zasady będą ci towarzyszyły w trakcie całego twojego życia. Pamiętaj -tu zrobił pauzę- każdy twój czyn niesie konsekwencje. Los odwdzięczy ci się jeśli będziesz robił coś dobrego, jednak jeśli będziesz postępował tak jak obecnie, fortuna nie będzie dla ciebie łaskawa.
Uznając rozmowę za zakończoną, Kakashi odwrócił się i zaczął kierować się do wyjścia z szatni. Chwytając za klamkę, zatrzymał się by dodać na koniec:
-Niezależnie od tego co się stanie z twoim ostatnim przeciwnikiem od teraz nie jestem już twoim nauczycielem, a ty moim uczniem-słowa wypowiadał ze spokojem, będąc całkowicie opanowanym i pewnym decyzji jaką podjął po usłyszeniu tak wielu gorzkich dla niego słów, teraz odwrócił głowę na bok, dając do zrozumienia, że ma jeszcze coś do dodania- od dziś jesteś prawdziwym Shinobi.
Pamiętam dzień, w którym został moim uczniem jakby to było wczoraj. Niski, wręcz chorobliwie chudy, ślepo podążający śladami innych jakby chciał zdobyć przyjaciół najkrótszą możliwą drogą. Był jak korona drzewa, chciał być na szczycie jednak nawet najmniejszy podmuch wiatru ruszał nim we wszystkie strony. Pokonał długą i wyboistą drogę, teraz stał się pniem podtrzymującym innych, podstawą świata Shinobi...
Hatake czuł dumę z postępów jakie poczynił jego uczeń i z uśmiechem na ustach kierował się w stronę pomieszczeń, które na stadionie pełniły rolę szpitala. Rozmowa z uczniem zajęła mu wystarczająco dużo czasu by medycy znali przyszłość Fū. Od tego zależała również przyszłość Saia. Zaprezentował wytrwałość, siłę, wytrzymałość i poziom ogólny godny minimum rangi Chunina. Wszystko sprowadza się do dwóch możliwość; albo będzie walczył w finale i ma niemałe szanse na zwycięstwo, albo zostanie oskarżony o morderstwo i osadzony w Zakładzie Karnym Konohy, wśród setek przestępców. Nie będzie mu łatwo biorąc pod uwagę fakt, że część z nich sam tam umieścił.
Dotarłszy na miejsce zobaczył zapalone czerwone światło tuż nad drzwiami sali operacyjnej, co oznaczało że walka o życie nadal trwa. Przeniósł wzrok na zegar ścienny wiszący nieopodal drzwi, wskazywał on 16:35, co oznaczało, że pozostało jeszcze 15 minut to podjęcia ostatecznej decyzji odnośnie finałów. Chcąc być pewnym, że będąc zbyt niecierpliwym nie zakończy egzaminów już po tym jak ktoś wyjdzie z sali ogłaszając dobrą lub złą nowinę postanowił usiąść na krześle i spokojnie poczekać, a dopiero po kwadransie wrócić na arenę.
Niestety, dla Shinobi rzeczy tak prozaiczne jak bezczynne siedzenie w poczekalni są równie trudne jak dla Kotetsu pilnowanie bramy głównej z otwartymi oczami. Z nudów zaczął oglądać i analizować otoczenie. Blado zielone ściany, żółty sufit, czarna podłoga i ciemno-brązowy zegar z kukułką? Kto to projektował?! No nic, idziemy dalej... Krzesła wyglądają całkiem ładnie, użyte brązowe drewno, proste cięcie bez zbędnych ozdób z beżowym, wygodnym obiciem prezentuje się bardzo dobrze! Chyba będę musiał kupić sobie takie do swojego mieszkania... Jedyna ładna rzecz tutaj, bo stolik znów jest w kolorze ścian, a na nim wazon w kolorze khaki z, o zgrozo, sztucznymi kwiatami... To miejsce bardziej przypomina dom pogrzebowy niż poczekalnie, w której powinienem czuć się odprężony. Jest tu wręcz strasznie, jakby elementy wybierali całkowicie przypadkowi ludzie, nie mający najmniejszego pojęcia o aranżacji budy dla psa, nie mówiąc już o mieszkaniu... Będę musiał o tym pogadać z Tsunade i to jak najszybciej, zanim ktoś siedzący na moim miejscu to wszystko zauważy i dostanie ataku serca...
Ponownie spojrzał w kierunku zegara na ścianie (który według niego wyróżniał się jak prostytutka w świątyni...) jednak zanim dostrzegł wskazówki usłyszał szczęk otwieranego zamka w tym samym momencie zrywając się na równe nogi i kierując spojrzenie w stronę otwieranych drzwi.
Jako pierwsza próg sali operacyjnej przestąpiła Tsunade-sama z widocznymi kropelkami potu na skroniach, które dobitnie określały jak wiele wysiłku włożyła w akcję reanimacyjną. Tuż obok wymęczonym krokiem szła Sakura, podtrzymując się swojego mentora by nie upaść na tą okropną podłogę z wymęczenia. Obie w tym samym momencie napotkały pytające spojrzenie Kakashiego, który najwyraźniej z nieznanych im powodów musiał jak najszybciej poznać efekt ich starań chcąc tuż po tym jak najszybciej uciec.



*****
Cóż mogę powiedzieć? Nowy rozdział miał się pojawić już w nowej szacie graficznej, jednak wykonanie szablonu jakie zleciłem przeciąga się w czasie. Szczerze mówiąc, zaczynałem się już czuć nieswojo przez te 2 miesiące bez żadnego wpisu... Myślę jednak, że szablon będzie wkrótce gotowy, a w każdym razie następny chapter pojawi się dopiero gdy otrzymam ten długo wyczekiwany szablon. Co do zakończenia to... Specjalnie to zrobiłem. Następny wpis zacznie się od opisania akcji medycznej dzięki której poznacie przyszłość Saia, później będzie walka... Dłuuugo czekałem na opis walki, więc będzie mnóstwo szczegółów i smaczków, to mogę wam obiecać :D Nie oceniajcie tego chapteru negatywnie tylko dlatego, brakowało w nim akcji (a przynajmniej nie było jej tyle co zazwyczaj) ponieważ moim zamierzeniem było przybliżenie postaci Kakashiego (obsesja na punkcie dekoracji wnętrz) oraz światopoglądu Saia. Wobec obu tych postaci mam całkowicie różne plany, ale jest jeden aspekt wspólny. Obaj będą znaczącymi postaciami w dalszej historii.
PS. Pamiętacie sparing między Saiem a Naruto gdy ten drugi przybył do wioski Liścia? A mianowicie fragment w którym Sai wygłaszał opinię na temat odbytego sparingu (już po jego zakończeniu)? Jeśli nie to wróćcie do chapteru 04. Nie bez powodu w Saiu nastąpiła tak diametralna zmiana ;)
PS2. Ogólnie radzę wam zwracać uwagę na takie szczegóły, ponieważ moje opowiadanie (a będzie ono dłuuuugie) będzie zawierało mnóstwo odnośników do poprzednich chapterów i rozdziałów, to dodaje mu smaczku. Lubię zwracać uwagę na szczegóły i odnosić się do tego co napisałem wcześniej, tak więc wnikliwi czytelnicy będą mieli ogromną frajdę gdy złapią się na czymś w stylu "PRZECIEŻ O TYM BYŁA MOWA W TYM I TYM ROZDZIALE, A TUTAJ ON POWIEDZIAŁ DO NIEGO TO I TO, A TERAZ WRACA DO TEGO WYCIĄGAJĄC WNIOSKI! (tak to mniej więcej będzie, zamierzam tylko nawiązywać do tego co pisałem wcześniej jednak nie będę tego robił wprost, a tylko nawiązywał tak więc często będziecie mogli trafić na 'drugie dno' wypowiedzi któregoś z bohaterów. Wyłapujcie je i dawajcie znać w komentarzach ;)

4 komentarze:

  1. Witam,
    ach nawet nie wiesz jak ja się cieszę z nowego rozdziału tutaj... właśnie dzisiaj tutaj zajrzałam, aby napisać czy pamiętasz o tym opowiadaniu.. a tu taka niespodzianka...
    rozdział jest świetny... bardzo lubię Sai'a i podoba mi się ten jego światopogląd... cóż można powiedzieć, że to jest tylko egzamin, i mogą obowiązywać inne zasady, ale Sai ma rację w czasie wojny tacy genini, czy chunini mogą sobie nie poradzić....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Sai pójdzie siedzieć za morderstwo bo nie przewidział, że jego przeciwniczka nie uniknie jego ataku :) Trochę lipa. Znaczy nie pójdzie, bo wszyscy dobrze wiemy, że Fuu przeżyje (szkoda, że przewidywalne, ale bardzo dobrze, bo to moja ulubiona postać.) Wszyscy niestety też dobrze wiemy, że Black wygra ten turniej (też szkoda, że przewidywalne) . Ogólnie rozdział całkiem całkiem, chociaż tytuł nijak się ma do treści. A co do szablonu, to nie czekaj na niego z notką :) mogłeś zrobić przetarg, to by ci fani przyszykowali z 10 do wyboru :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytul jak najbardziej odpowiedni, nastepny rozdzial wyjasni dlaczego tak uwazam. I jestes zbyt pewny, mylisz sie co do kilku rzeczy :p

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Zatracone Dusze